Mężczyźni mają kłopoty

14 października na dużych ekranach pojawił się najnowszy film w reżyserii Marka Koterskiego. Jego reklama była intensywna i skuteczna. „Baby są jakieś inne” przyciągnęły wielu widzów. Kina pękały w szwach, bilety trzeba było rezerwować kilka dni wcześniej. Taka popularność powoduje u mnie miganie czerwonej lampki ostrzegawczej. Choć przed obejrzeniem filmu nie przeczytałam żadnej recenzji, by nie wsadzić go zbyt wcześnie do nieodpowiedniej szufladki, to i tak nie opuszczało mnie sceptyczne nastawienie. Lepiej pozytywnie się zdziwić, niż niemile rozczarować.

Film w znakomitej większości opiera się na dialogu dwóch mężczyzn, osadzonym w stałej scenerii. Jest on przerywany jedynie kilka razy obrazami, które są pretekstem do kolejnych rozważań lub konfrontują zdania bohaterów z rzeczywistością. Wydawać by się mogło, iż dzieło Koterskiego będzie po prostu nudne, ale nic bardziej mylnego. Widz już od pierwszych minut wciągnięty zostaje w zawikłaną logikę rozumowania bohaterów. Co więcej, niemal każda wypowiedź naszpikowana jest ogromną dawką humoru, wzmocnioną jeszcze nietypowym stylem formułowania myśli.

Scenariusz ze szwajcarską dokładnością eksploatuje stereotypy dotyczące kobiet, momentami w nieco wulgarny sposób. „Baby” cechuje dosłowność w słowie, która wydaje mi się niezbędna, ale nie dosłowność w przesłaniu. Bohaterowie w swej nagonce na kobiety odsłaniają własną słabość i frustracje. Tak naprawdę nie jest to film o kobietach, a o zmieniającej się roli społecznej mężczyzn i ich kłopotach w odnalezieniu się w nowej rzeczywistości.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*