Ostatnie tygodnie mijają w cieniu sporu o aborcję, nieuchronności reformy oświatowej, widma ekshumacji. Polityczne potyczki prowadzone na wyścigi przez przedstawicieli frakcji rządowej i opozycyjnej przestają już bawić, a zaczynają straszyć. Chwyty są stare i sprawdzone, od Smoleńska po dziennik okropności z przeszłości. A głowy lecą – na razie w służbach mundurowych.
W dobie szargania świętości huśtawka społecznych nastrojów musi się końcu wychylić. Na euforię się nie zanosi, za to na kolejne protesty – jak najbardziej. Oczywiście, aktorzy sceny politycznej mogą jeszcze ten zamach na wolność odwołać; wolą jednak przekonanie o zamachu podtrzymać. Znów pytanie: czy dojdzie do wojny polsko-polskiej? Czy wolność powiedzie lud na barykady? Nie czas na wojnę.
Tekst i fot. Weronika Miksza
Dodaj komentarz