W zakończonym właśnie sezonie II ligi siatkówki mężczyzn zawodnicy naszego uniwersytetu byli o krok od sprawienia olbrzymiej niespodzianki, którą byłby awans do I ligi. Niestety, nie udało się to, ale przed drużyną jest dobra przyszłość, o czym mówił trener Damian Lisiecki na konferencji prasowej.
Jego (i wielu obserwatorów) zdaniem, wyjście z pierwszego miejsca w grupie już było dużym osiągnięciem. Warto wspomnieć, że w fazie zasadniczej rozgrywek nasi siatkarze w pokonanym polu pozostawili zespół z Kalisza, który był typowany na głównego pretendenta do awansu. Skład AZS UAM nie był budowany na awans, ale pod kątem walki o czołową czwórkę w grupie. To założenie zostało spełnione. Pokonanie Kalisza i Zielonej Góry to przede wszystkim zasługa ciężkiej pracy zawodników i sztabu szkoleniowego. Z punktu widzenia sportowego należy stwierdzić, że łatwiej o awans naszym siatkarzom było w pierwszym turnieju, ale na przeszkodzie stanęła słabsza dyspozycja w meczu z ekipą z Ostrołęki.
Niewiele potrzeba, aby w przyszłym roku znów, jak równy z równym, bić się o awans do wyższej klasy. Można wzmocnić nasz zespół, jednak wiąże się to z finansami. Drużyna z Jaworzna, z którą rywalizowali nasi akademicy, ma budżet sięgający miliona złotych. – Uważam, że nasza drużyna mająca budżet w granicach między 400-500 tysięcy śmiało mogłaby walczyć o I ligę – mówi grający trener D. Lisiecki.
Koniec sezonu to również pytania o zmiany kadrowe w zespole. W ocenie naszego sztabu trenerskiego drużynę niewątpliwie trzeba wzmocnić. Podczas niektórych spotkań dało się zauważyć, że formacje, które szwankowały, to atak oraz środek. Te braki widoczne były zwłaszcza w turnieju mistrzów oraz w późniejszym turnieju barażowym. Aby zwiększyć szanse awansu w przyszłym roku te pozycje należy wzmocnić. Trener D. Lisiecki wielokrotnie podkreślał jak bardzo drużyna naszych siatkarzy jest związana z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza, zwłaszcza w perspektywie prawdopodobnych przenosin z hali przy ulicy Młyńskiej do nowo budowanej hali na Morasku. Zarówno zawodnikom, jak i kibicom zapewni ona większy komfort. Problemem w przyszłym sezonie może być jedynie niewielka liczba spotkań, które będą naprawdę ciekawe, gdyż trzy, cztery zespoły nadają ton rywalizacji, a reszta pojedynków może być bardzo jednostronna. Tym bardziej zatem warto bić się o awans do klasy wyżej, gdyż wtedy każdy mecz będzie bardzo zacięty i trzymający w napięciu.
Roszady w składzie drużyny to coś, co najbardziej interesuje kibiców. Jak mówi D. Lisiecki, w Poznaniu siatkarze mają warunki akademickie, dlatego głównym celem będzie ściągnięcie do naszego teamu młodych, ambitnych, uzdolnionych zawodników, jednocześnie głodnych sukcesów. – Nie chciałbym iść w kierunku osób, które nastawiają się wyłącznie na grę w siatkówkę, bo filozofia naszego zespołu polega na związku z uniwersytetem – tłumaczył.
Na zakończenie konferencji powróciło jeszcze pytanie o awans. Trener Nicola Vettori tłumaczył: trzeba powiedzieć wprost, że obecnie droga do awansu do pierwszej ligi jest bardzo kręta. Najpierw drużyna musi znaleźć się w czołowej czwórce swojej grupy, potem zwyciężyć w play-off, które dają przepustkę do turnieju mistrzów. Zwycięstwo w turnieju mistrzów jest gwarancją awansu.
Perspektywy przed naszymi siatkarzami z całą pewnością są dobre. W niedawno zakończonych mistrzostwach Polski uniwersytetów w siatkówce zdobyli oni złoty medal uniwersytetów i srebrny medal wszystkich uczelni. Na tym turnieju grało wielu zawodników z pierwszej i drugiej ligi. A nasza drużyna nie mająca w składzie żadnego zawodnika z tych klas rozgrywkowych zdobywa złoty medal – to, zdaniem D. Lisieckiego, napawa optymizmem.
Fot. Maciej Męczyński („Życie Uniwersyteckie”)
Dodaj komentarz