Jak w starym lustrze

Zbrodnia katyńska, morderstwo księdza Jerzego Popiełuszki, zamach na generała Władysława Sikorskiego, to wydarzenia, które wstrząsnęły nie tylko Polską, ale i światem. Czy tak tragiczne wspomnienia mogą być komercjalizowane i sprzedawane w kinach, w telewizji? Czy mają one uczyć młodych ludzi, którzy historię znają z rodzinnych opowieści?

Wydarzenia sprzed lat są tematem, który idealnie nadaje się na film: poruszają, wzruszają, wywołują emocje. Dodatkowo, na ogół, skazane są na sukces. Wielu chce bowiem zobaczyć „jak to było naprawdę”, nie zawsze pamiętając, że film to także fikcja. Tymczasem nawet wtedy, kiedy jest to marna próba pokazania rzeczywistości sprzed pół wieku, jak w przypadku produkcji Telewizji Polskiej pod tytułem „Jutro idziemy do kina”, ludzie chętnie takie obrazy oglądają.

Czy mają one uczyć i wychowywać młodzież? Twórcy i aktorzy filmu Andrzeja Wajdy pod tytułem „Katyń” twierdzili, że film skierowany był przede wszystkim do młodych ludzi. Średnia wieku widzów była jednak grubo większa. „Katyń” chciało obejrzeć i obejrzało wiele ludzi w różnym wieku. Powód zainteresowania był oczywisty: zbrodnia katyńska dotyka osobistych losów tysięcy polskich rodzin.

Podobnie mówili producenci i osoby zaangażowane w produkcję obrazu o księdzu Jerzym Popiełuszce. Ten film kierowany jest nie tylko do osób, które przeżywały wydarzenia z nim związane. Także do młodzieży, która zna tę tragiczną historię z przekazów rodzinnych.

Kino oparte na wydarzeniach sprzed lat ma bez wątpienia funkcję edukacyjną. Jest swego rodzaju lustrem. Nie należy jednak zapominać, że w starym lustrze nie wszystko widać dokładnie.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*