… w polityce międzynarodowej. Nagłe zwroty akcji czy zaskakujące decyzje globalnych liderów zachęcają publicystów do komentowania na bieżąco kolejnych wydarzeń. Postanowiłem przyjrzeć się polityce USA.
Uważam, że Amerykanie dla dobra świata powinni sukcesywnie wycofywać się z Bliskiego Wschodu, aby pozwolić tamtejszym władzom na ustabilizowanie swojej pozycji. Nie powinni podsycać wewnętrznych konfliktów, angażować się w tak dużym stopniu w tym rejonie świata. Ich polityka w tym rejonie świata została wyznaczona przez neokonserwatystów, którzy zyskali wpływy w republikańskim establishmencie w czasach Busha juniora. Ta linia ideowa jest kontynuowana przez kolejne administracje obu partii, które dbają o przemysł zbrojeniowy. Lobbing koncernów zbrojeniowych jest niebezpieczny, dąży bowiem do eskalacji zniszczeń na tym obszarze. Dodam, że niedawna decyzja Donalda Trumpa o nagłym wycofaniu wojsk amerykańskich z Syrii jest lekkomyślna. Prezydent USA słynie z krótkowzroczności, lubi robić coś pod publiczkę. Dość powiedzieć, że ostatnio zdradził Kurdów, zignorował ich bezpieczeństwo, by robić interesy z tureckim autokratą Erdoganem. Poza tym nagle, dziwnym trafem, zbagatelizował zagrożenie ze strony Iranu w Syrii. Jakoś w Jemenie wspiera coraz bardziej Saudyjczyków zwalczających irańskich rebeliantów. Katastrofa humanitarna w tym kraju nie robi na nim żadnego wrażenia.
A jaka jest polityka gospodarcza Trumpa w kontekście wojny handlowej z Chinami? Proszę spojrzeć na działania Trumpa w sferze ekonomicznej. Jest w tym trochę populizmu. Przy okazji chcę zwrócić uwagę na kilka globalnych umów handlowych. Na przykład na renegocjację NAFTA, która miała dać do zrozumienia Meksykanom, że trzeba walczyć z narkomanią. Trump prowadzi radykalną politykę sprzeciwu wobec narkomanii, czasem przypomina to trochę nadmierny radykalizm nielubianego Rodrigo Duterte. Dba o interes Amerykanów, w sensie gospodarczym jest nacjonalistą, jego protekcjonizm, cła, to wszystko zrobiło jednak wrażenie na Chinach. Do tego dochodzą takie czynniki jak dyplomatyczna ofensywa, czyli uznanie prawa do suwerenności Tajwanu. To jest kolejny policzek wobec Pekinu. Z drugiej strony może to wszystko jest takim agresywnym PR-em, bo przecież USA mają dług w Chinach. Niektórzy mówią o militaryzacji w polityce zagranicznej Obamy? Przecież to istny pacyfista, jak zareagował na aneksję Krymu? Według mnie, Ameryka nie miała moralnego prawa, by ingerować w konflikt ukraińsko-rosyjski po tym jak potraktowała swego czasu Serbów (sprawa Kosowa). Ale jednak przywódca mocarstwa musi reagować stanowczo, nie może myśleć o ,,resecie” za wszelką cenę. To nie było racjonalne.
Moja ocena polityki USA wobec Izraela jest jasna. Uległość w zakresie Holocaust Industry i radykalizm wobec Iranu spowodowany naciskami Tel Awiwu to porażka Ameryki. Mimo że Teheran nie jest już teokracją ajatollahów, wręcz przeciwnie – jest coraz bardziej laicki i cywilizowany. Wspomnę też ustawę 447 i brak mediacji w konflikcie w Strefie Gazy. Zauważyłem, że republikanie są o wiele bardziej proizraelscy, niż demokraci. Proszę przypomnieć sobie chociażby działania Billa Clintona w tym zakresie, również Barack Obama, muszę mu to oddać, działał pod tym względem w większym zakresie. To jest paradoks, że utarło się, iż prawdziwy prawicowiec to antysemita, choć miłośnikiem Hamasu, Hezbollahu i jawnym antysemitą jest lider brytyjskiej Partii Pracy J. Corbyn, poza tym w USA też jest podobnie. Demokraci nie należą do filosemitów. Trump jest agresywny wobec Iranu, natomiast Kima obłaskawia , mimo że w mediach więcej słyszymy o broni nuklearnej Korei Północnej. Informacje izraelskiego wywiadu o potężnym arsenale jądrowym Iranu są prawdopodobnie fake newsem. Proszę zauważyć brak konsekwencji w postawie Trumpa. Przywódca USA wycofuje armię z Syrii, ale jednocześnie ani myśli położyć kres katastrofie humanitarnej w Jemenie, ograniczając militaryzację tego upadłego już de facto kraju.
Fot. zrzut ekranu www.donaldjtrump.com
Dodaj komentarz