Biofarm Basket Poznań dotkliwie przegrał u siebie 45:79 z Elektrobud-Investment ZB Pruszków w środowym meczu 1. Ligi koszykówki mężczyzn. Gra poznaniaków zatrzymała się w drugiej połowie. BBP podczas 3. i 4. kwarty zdobył łącznie zaledwie 17 punktów.
Wytrzymałość i skuteczność okazały się najważniejszymi czynnikami w meczu poznańskiego Basketu z pruszkowskim Zniczem. Mimo słabego początku (po 8 minutach Biofarm Basket przegrywał 9:20), do połowy spotkania rywalizacja pomiędzy drużynami przebiegała wyrównanie (28:32 po pierwszych dwóch kwartach). W trzeciej kwarcie ZB przeszło do zdecydowanej ofensywy, na którą zawodnicy Basketu nie byli w stanie odpowiedzieć. Liczne błędy oraz niska skuteczność (24 straty w całym meczu) trapiły zawodników trenera Pawła Blechacza do samego końca spotkania. Dla poznaniaków tylko rezerwowy Marcin Tomaszewski uzyskał dwucyfrową zdobycz punktową (13 punktów). Dla ZB najlepiej punktowali Mateusz Szwed (22), Michał Kierlewicz (19) oraz Karol Kamiński (13).
Dla Znicza była to szósta wygrana z rzędu. Goście triumf w Poznaniu okupili jednak poważną kontuzją łokcia jednego ze swoich kluczowych zawodników. W 4. kwarcie, Karol Kamiński nieszczęśliwie upadł podczas walki z Bartoszem Jankowskim o toczącą się piłkę. 21-letni rzucający Znicza zszedł z boiska z grymasem bólu, trzymając się za łokieć. Nie jest pewne czy zawodnik będzie gotowy do gry w meczu z Energą Kotwicą Kołobrzeg, który ZB stoczy na wyjeździe 16 lutego.
– Najedliśmy się wstydu na własnym parkiecie, przed własną publicznością. Przydarzył nam się na pewno najgorszy mecz w sezonie, myślę, że gorszego nie da się rozegrać. Myślę, że spowodowane było to brakiem energii. Ostatnio graliśmy mecze co 3 dni i nie wytrzymaliśmy fizycznie tego spotkania. Wyglądaliśmy słabo, nie mogliśmy mijać się 1 na 1 w obronie, przegrywaliśmy wszystkie pojedynki. Po 2. kwarcie padło już wszystko i posypało się jak domino. Ciężko podnieść się przy 20 punktach straty, właściwie to zwiesiliśmy głowy. Trzeba wyciągnąć wnioski z tego spotkania, na pewno trzeba doprowadzić zespół do dobrej dyspozycji fizycznej, bo myślę, że to było dzisiaj naszą główną bolączką. Mam nadzieję, że odzyskamy energię i wolę walki; pojedziemy do Wrocławia walczyć o zwycięstwo – powiedział po meczu rozgrywający Biofarmu Basketu Poznań, Marcin Flieger.
– Po takim meczu jak dzisiaj wypada nam przeprosić kibiców, bo wyglądał on kompromitująco. Zostawmy to spotkanie w spokoju i potraktujmy to jak fatalny wypadek przy pracy. Kubeł zimnej wody wylany na głowy naszych zawodników. Byliśmy faworytem tego spotkania, a w nadchodzącym meczu ze Śląskiem Wrocław, który zmierza ku ekstraklasie, już na pewno nim nie będziemy. Paradoksalnie, mecz ze Śląskiem może być odbiciem się dla naszej drużyny. Może będziemy grali bez presji i może pokusimy się o niespodziankę – powiedział po meczu prezes Biofarmu Basketu Poznań, Bartłomiej Tomaszewski.
Po 23. kolejce, Biofarm Basket Poznań spadł na 11. miejsce w tabeli 1. Ligi koszykówki mężczyzn. BBP z dorobkiem 34 punktów traci punkt do Górnika Trans.eu Wałbrzych, Elektrobud-Investment ZB Pruszków oraz STK Czarnych Słupsk – drużyn, które znajdują się odpowiednio na 7., 8. i 9. miejscu. Liderem ligi jest FutureNet Śląsk Wrocław z dorobkiem 39 punktów.
Następne ligowe starcie Biofarm Basket Poznań stoczy na wyjeździe z drużyną FutureNet Śląsk Wrocław. Mecz ten odbędzie się w niedzielę, 17 lutego o godz. 19 w hali sportowej AWF we Wrocławiu. Najbliższe spotkanie domowe Biofarm rozegra przeciwko drużynie GKS Tychy – w sobotę, 23 lutego o godz. 16 w hali CityZen, ul. Droga Dębińska 10c w Poznaniu.
Fot. Julian Antoniewicz
Dodaj komentarz