Jak to zwykle bywa, wszystko ma swoje jasne i ciemne strony, także i polska historia mody. II wojna światowa odcisnęła piętno na każdej z dziedzin życia i wydawać by się mogło, że w powojennej Polsce nie będzie nań miejsca. Nic bardziej mylnego, z czasem bowiem powstał i rozwinął się przemysł modowy, pierwsze kolekcje zaprezentowali kreatorzy mody.
Z początkiem lat 50. polskie ulice nie wyglądały zbyt dobrze. Ludzie w większości nie przykładali uwagi do ubioru, a to ze względu na bardzo ograniczoną dostępność odzieży. Skupieni byli na radzeniu sobie z zastaną rzeczywistością, licznymi problemami na co dzień. Brakowało praktycznie wszystkiego, w tym materiałów i tekstyliów. Mieliśmy bardzo dobrze wykwalifikowane krawcowe, ale ich pracownie nie były w stanie zaopatrzyć się w odpowiedni i wystarczający asortyment tkanin. A bez tego nie miały szans na tworzenie nowych, modnych projektów, jak na Zachodzie, czemu przyglądano się bacznie i z zazdrością. Anna Pelka w książce „Z fasonem. Moda młodzieżowa z PRL i NRD” ukazuje zjawisko czerpania inspiracji zza żelaznej kurtyny. Byliśmy zafascynowani dynamicznie zmieniającymi się tam trendami, chcieliśmy pokazać, że także potrafimy tworzyć w zgodzie z duchem czasu.
Co prawda, książka opisuje głównie zjawisko mody wśród młodzieży, ale – jak wiadomo – właśnie ona nadawała ton modzie i najszybciej przenosiła ją z Zachodu na polskie ulice. Swoistą rewolucję w Polsce zapoczątkowała Barbara Hoff. Będąc jeszcze studentką, w popularnym tygodniku „Przekrój” pisała o modzie. Z czasem B. Hoff sama zajęła się projektowaniem. Szybko zyskała ogromną popularność i miano najlepszej, dzisiaj powiedzielibyśmy topowej, kreatorki mody. Kolejne jej kolekcje sprzedawane były na pniu. Do Domów Towarowych Centrum klienci zjeżdżali z całej Polski, godzinami czekali w kolejce. Zdarzało się, że szyby nie wytrzymywały naporu tłumu, że interweniowała milicja. Ubiór z Hofflandu dla wielu był marzeniem.
Przez 40 lat znaczący wpływ na wygląd polskich ulic miała także, założona w 1958 roku przez Jadwigę Grabowską, Moda Polska. Jej kolekcje kierowane były jednak do nieco innej grupy docelowej, niż Hofflandu. Rychło marka ta utożsamiona została z luksusem, z wyższymi sferami. W ubiorach MD widywane były małżonki wysokich urzędników, dyrektorów, dyplomatów. Z czasem na bluzki, sukienki, spodnie, spódnice, marynarki Mody Polskiej mogło sobie pozwolić coraz więcej Polek. W Poznaniu jej sklep w narożnikowym budynku (ul.Paderewskiego – ul. Szkolna) cieszył się ogromną popularnością, często już rano widywało się tam kolejki. Polki, gdy idzie o modę, odczuły zmianę, na której tak bardzo zależało J. Grabowskiej.
Dodaj komentarz