Długi czerwcowy weekend minął bezpowrotnie, a wraz z nim, niestety, także piękna pogoda. Przed nami kilka pochmurnych dni. Lecz by nie było tak pesymistycznie, powspominajmy jeszcze ten wspaniały słoneczny czas.
Kilka dni temu podzieliłam się w tym miejscu wrażeniami po weekendzie spędzonym nad polskim morzem. Czas ten wspominam
z uśmiechem na ustach. Jeśli wahaliście się wyjechać, przyznam, że jest czego żałować. Jedynie pogoda nie rozpieszczała, lecz i na to był sposób. Pochodzę z małej, wielkopolskiej miejscowości Strzałkowo, dlatego dla mnie każdy wyjazd zawsze jest świetną okazją, by rozerwać się i choć na chwilę odpocząć od szarej wiejskiej codzienności.
Po powrocie do domu, pogoda przywitała mnie pięknym blaskiem słońca i ogrzała przyjemnym, ciepłym powiewem wiatru. Ten czas nie mógł się zmarnować! Ponieważ jestem wielką miłośniczką jazdy rowerem, od razu skorzystałam z tej formy aktywności. Przejeżdżając przez kolejne sąsiednie miejscowości zdałam sobie sprawę, że piękna szukałam daleko nad morzem,
a przecież mam je na wyciągnięcie ręki. No cóż, w tym momencie aż muszą paść słowa, że cudze chwalimy, a swego nie znamy.
Dobrze się złożyło, że w mojej gminie i okolicach są liczne ścieżki rowerowe. To daje naprawdę dużo możliwości zwiedzania, ale również bezpiecznej jazdy, z dala od ruchliwych jezdni. Prowincjonalne klimaty przyciągają do siebie ludzi spragnionych kontaktu z naturą, a tej tutaj nie brakuje. Fantastyczne leśne krajobrazy umilają czas spędzony na rowerze. Dają wytchnienie oraz relaksują duszę i ciało. Bliskość zielonych terenów sprzyja piknikowaniu. Właśnie z tej formy rozrywki okoliczni mieszkańcy korzystają najczęściej.
Mimo że rzepak utracił już swoje żółte piękno, na polach nadal można podziwiać inną kolorową roślinność. W tym roku dominują prześliczne błękitne chabry oraz czerwone maki. Lecz nie tylko one. Ostatnio niesamowitą furorę robią ogromne skupiska fioletowych kwiatów. Co to takiego? Nazwa wydaje się być nieco myląca, bowiem to facelia błękitna. Jednak trzeba przyznać, że widok zapiera dech w piersi. Nic dziwnego, że każdy, kto mija taką kompozycję barw, chętnie się przy niej zatrzymuje, by uwiecznić widok na fotografii. Oczywiście, i ja tak postąpiłam.
Do tej pory byłam przekonana, że codzienna lokalna rzeczywistość niczym mnie już nie zaskoczy. Okazało się inaczej. Warto docenić to, co się ma! Myślę, że mieszkańców dużych miast, gdy wyjadą na skraj swoich miejscowości lub poza nie, również spotka ta sama miła niespodzianka. A zatem – na rower, troszkę jedzenia i wody i można gnać w nieznane.
Fot. Patrycja Kozłowska
Dodaj komentarz