Tylko godziny do zaprzysiężenia

Po ogłoszeniu wyniku wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, walka pomiędzy Donaldem Trumpem a Joe Bidenem nie ustała. Wręcz przeciwnie. Czy po zaprzysiężeniu 46. prezydenta USA do Waszyngtonu wróci spokój?

Najpierw wydarzenia na Kapitolu pokazały jak bardzo społeczeństwo amerykańskie jest podzielone. Sympatycy obecnego prezydenta wdarli się do sali, w której trwała procedura zatwierdzania głosów Kolegium Elektorów. Doszło do starć z policją, na pomoc wezwana została Gwardia Narodowa. Niestety, śmierć poniosło 5 osób. D. Trumpa oskarża się o podżeganie do agresji. Wszczęte zostają działania prowadzące do impeachmentu. W historii USA jest to pierwszy prezydent, który zostaje poddany temu po raz drugi w trakcie swojej kadencji.

Nastroje w kraju są, delikatnie mówiąc, nieciekawe, a atmosfera pełna niepokoju. Wokół Kapitolu i innych budynków państwowych są już setki żołnierzy Gwardii Narodowej, którzy pojutrze mają czuwać nad zaprzysiężeniem Joe Bidena. Jest ich więcej niż łącznie w Afganistanie i Iraku (docelowo nawet 26.000). W stanie najwyższej gotowości pozostają federalne służby bezpieczeństwa. Nie działa kilkanaście stacji metra w centrum miasta. Media piszą/mówią, że stolica USA przypomina teraz strefę wojenną. Ze względów bezpieczeństwa, przełożona została próba zaprzysiężenia.

Wiceprezydent Mike Pence pogratulował Camali Harris zwycięstwa i zaproponował pomoc w przejęciu władzy. Ze strony Trumpa takiego kroku nie było. Nie doszło do rozmowy z J. Bidenem, a urzędujący jeszcze prezydent nie weźmie udziału w zaprzysiężeniu nowego. Ponoć małżonka D. Trumpa miała się o tym dowiedzieć z mediów społecznościowych. Wcześniej aż huczało w nich o rychłym rozwodzie pary prezydenckiej.

Fot. www.pixabay.com

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*