Po wielu miesiącach przerwy, polscy kibice wrócili na piłkarskie stadiony. Na Bułgarskiej pojawiło się 4890 fanów. Lech zremisował z Górnikiem Zabrze 1:1, a na trybunach nie było entuzjazmu. Drużyna została przyjęta dość chłodno, nie brakowało niemiłych akcentów.
A mogło być tak dobrze… Lech szybko wyszedł na prowadzenie po golu Daniego Ramireza, co mogło wzbudzić chociaż odrobinę entuzjazmu. Hiszpan w ostatnim czasie był krytykowany. Nie przepracował okresu przygotowawczego ze względu na kłopoty zdrowotne, ale przecież mógł się rozkręcić przez całą rundę…
Ten gol nie wystarczył, w 77. minucie wyrównał Bartosz Nowak, ustalając wynik spotkania. Konkluzja po meczu – w Lechu nie ma świętych krów. Dowód? Trener Maciej Skorża posadził na ławce rezerwowych Pedro Tibę. Nie pierwszy raz, tak samo było w Krakowie, gdy Tiba po wejściu z ławki pokazał sportową złość, strzelając gola dosłownie po chwili.
Gorąco było w Kotle. Ultrasi wzywali Andrzeja Kasprzaka (trenera przygotowania fizycznego), by jak najszybciej rozstał się z klubem. Byli bezlitośni dla Tomasza Rząsy, dyrektora sportowego, który jest wciąż krytykowany za swoją pracę. Wznoszono też okrzyki wskazujące na to, że Rutkowscy prowadzą klub do autodestrukcji. Na stadionie pojawiły się trzy transparenty. Ultrasi szybko wyszli ze stadionu.
Po meczu, co dość wymowne, kibice nie mieli ochoty żegnać piłkarzy. Zakończył się on w atmosferze niezbyt przyjaznej.
Tymczasem Warta Poznań pokonała na wyjeździe Cracovię 1:0 po golu rewelacyjnego Makany Baku. Asystę zaliczył Łukasz Trałka – niechciany w Lechu, w ekipie Zielonych kolejny raz pokazał, że wciąż może wiele… Warta kończy sezon na 5. miejscu, Lech na odległym 11. Historia Warty to symbol piłkarskiego romantyzmu. Skromni, a walczący z taką pasją i właśnie za to dostali nagrodę. Inaczej – sami ją sobie wzięli, bo wcześniej na to solidnie zapracowali.
Dodaj komentarz