Prezentacja z przytupem 5 sierpnia

– Mam na imię Robert, jestem z Polski, mieszkam w Barcelonie – te słowa padły na środowej miniprezentacji w Miami (prawdziwa, z przytupem, odbędzie się 5 sierpnia 2022 na Camp Nou). Polak zaprezentował koszulkę Barcy ze swoim nazwiskiem w towarzystwie prezesa Joana Laporty. A w niedzielę o 5 rano czasu polskiego zadebiutował w nowej drużynie. To był mecz rozgrywany w ramach amerykańskiego tournee przeciwko… Realowi Madryt, a więc słynne El Clasico.

Robert Lewandowski szukał nowego wyzwania w swojej karierze. Został mu rok kontraktu w Bayernie, klub nie był skory do zgody na kilkuletnią prolongatę, która zadowoliłaby lidera zespołu. Jakby tego było mało, Bawarczycy „za plecami” Lewandowskiego próbowali osiągnąć porozumienie z Erlingiem Haalandem. Na próżno. Ale mleko się rozlało… Zgłosiła się Barcelona, projekt Xaviego Hernandeza jest perspektywiczny i skusił Polaka. Po długich targach, wręcz początkowej odmowie jakichkolwiek negocjacji, władze Bayernu „puściły” RL9 za 45 mln euro plus możliwe dodatkowe 5 zmiennych.

Same pochwały, wpadki internetowe i debiut z…12. Lewandowski to pierwszy polski piłkarz w Barcelonie, trener Barcy nazwał go supergwiazdą. Prezes uważa, że gdyby Johan Cruyff, czyli klubowa legenda, żył, to bardzo by go cenił. W Polsce zapanowała euforia, w Katalonii także, tylko klubowe social media zawiodły, zresztą kolejny raz. Najpierw na Twitterze opublikowano kilkunastosekundowy amatorski filmik z plaży w Miami, później w klubowych mediach nazwano Lewego… niemieckim napastnikiem.  Trudno o większą ignorancję, przecież on i Karim Benzema to dziś zdecydowanie najbardziej cenieni łowcy goli na świecie.

Ale nie ma co narzekać, Aviv Levy Shoshan, który obsługiwał social media Barcy, odszedł do „bratniego” Ajaksu Amsterdam i stąd tyle wpadek. Na razie marka RL9 nie funkcjonuje w Barcelonie oficjalnie, bo nr 9 ma Memphis Depay (być może odejdzie z klubu; klub tego chce, piłkarz się opiera). W klasyku w USA Robert grał z nr 12. Zaliczył 45 minut. Na skrzydłach towarzyszyli mu Ansu Fati i Raphinha (ten drugi strzelił jedynego, pięknego gola zza pola karnego, pod poprzeczkę i jest rewelacją „przedsezonu”, a podobnie jak Lewy trafił do Barcy tego lata).

Warto mieć to na uwadze, gdyż w sondzie przeprowadzonej przez kataloński „Sport” trio Fati-Lewandowski-Raphinha zebrało ok. 30 procent głosów, podobnie było z tercetem Fati-Lewandowski-Dembele, nieco mniej, ponad 20 procent uzyskało tridente Dembele-Lewandowski-Raphinha. W każdym razie, Xavi ma wybór, ta głębia składu imponuje. Pep Guardiola miał tercet MVP (Messi-Villa-Pedro), Luis Enrique MSN (Messi-Suarez-Neymar). Xavi Hernandez liczy też na swoje trio…

Polak w LaLiga. I tyle znaczy. Żeby oddać skalę fascynacji Lewandowskim w Barcelonie, wystarczy podać jeden jakże symptomatyczny przykład: o ile klub nie mógł sprzedawać koszulek Polaka z numerem, to kibice, przewidując, że i tak za jakiś czas dostanie dziewiątkę, zamawiali takie koszulki (już przed transferem sporo ich zamówił jego menedżer Pini Zahavi, dając wówczas jasny sygnał, co się kroi). Szkopuł w tym, że z czasem zabrakło… litery „w”.

Polacy mogą być dumni, że doczekali się rodaka w mocnej drużynie LaLiga (epizody Damiana Kądziora czy Bartłomieja Pawłowskiego to niewiele, Jerzy Dudek był w Realu Madryt, ale właśnie – nie tyle grał, co właśnie był… wiecznym rezerwowym. Aby znaleźć polskich piłkarzy, którzy coś znaczyli w Hiszpanii, musielibyśmy cofnąć się do czasów odległych, by wymienić Jana Urbana, Romana Koseckiego czy Wojciecha Kowalczyka). Ale ich osiągnięcia niewiele znaczą wobec statusu gwiazdy światowego futbolu, na co zapracował Robert Lewandowski.

Moje doświadczenia z Lewandowskim, w tym… wygrana koszulka. Jeśli chodzi o miłą retrospekcję, to pamiętam pierwszego gola Lewandowskiego w polskiej Ekstraklasie. Strzelił go efektownie, pięta w meczu z GKS-em Bełchatów, gdy grał w Lechu Poznań. Obserwowałem, jak zostawał królem strzelców w polskiej lidze, później od problemów w BVB do zachwytów kibiców i czterech goli wbitych Realowi. A z czasem hegemonia w Niemczech z Bayernem, kolejne tytuły króla strzelców Bundesligi, ściganie się z legendarnym Gerdem Muellerem w klasyfikacji strzelców, triumf w Lidze Mistrzów.

Swego czasu wygrałem koszulkę z jego autografem (na zdjęciu). A to dzięki temu, że – zdaniem organizatora tej zabawy – trafnie uargumentowałem, dlaczego Polak nie zdobędzie Złotej Piłki. Streszczając Mój ówczesny wywód w streszczeniu: „Niemcy to nie Hiszpania czy Anglia, a Złota Piłka to konkurs popularności.” Teraz Robert trafia do LaLiga, będzie mógł „zdobyć” nowy rynek, już na tournee w USA było widać fascynację Latynosów. Trafi do milionów kibiców z Ameryki Południowej, krajów hiszpańskojęzycznych.

Przegrany zakład z prof. Łukaszem Donajem. Na koniec odrobina prywaty… W trakcie obrony pracy magisterskiej na WNPiD UAM w Poznaniu, która – nawiasem mówiąc – zakończyła się dla mnie pomyślnie, wszedłem w polemikę z profesorem UAM dr. hab. Łukaszem Donajem (recenzentem mojej pracy pt: ”FC Barcelona jako symbol nacjonalizmu i separatyzmu w perspektywie historycznej i współczesnej”, napisanej pod kierunkiem prof. UAM dr. hab. Adama Barabasza). Recenzent z przymrużeniem oka zapytał mnie o przyszłość Roberta Lewandowskiego na zasadzie: przejdzie czy nie przejdzie? Być może nieoczekiwanie dlań, okazało się, że nie byliśmy zgodni w tej sprawie. Nasze przewidywania były odmienne: upierałem się, że nic z tego, że Bayern zachowa twardą postawę i nie puści RL. Profesor kontrargumentował, że Barcelona jest mu pisana i transfer jest kwestią czasu. De facto dokonać to się miało lada dzień… I tak też się stało!

Przyznaję, myliłem się. Nie wierzyłem w to, że Joan Laporta i Mateu Alemany mogą ograć tak mocno obstających przy swoich racjach rządzących w Bayernie. Mnie tym razem intuicja zawiodła i to bardzo. Za to prognoza prof. Ł. Donaja okazała się trafna. A ja, paradoksalnie, jestem zadowolony z… przegranej, bo Polak w piłkarskiej Barcelonie to wcześniej nieznana historia. 

Muszą częściej szukać Roberta. W nocy z wtorku na środę Barcelona zremisowała 2:2 z Juventusem w kolejnym meczu amerykańskiego tournee. Robert Lewandowski zaliczył przeciętny występ, wyszedł na boisko w wyjściowej jedenastce, a w 62. minucie zmienił go niechciany Memphis Depay. Oba gole dla Barcelony strzelił Ousmane Dembele. Xaviego mogą cieszyć bramki zdobywane przez skrzydłowych (Raphinhę i Dembele) w USA. Po meczu trener Barcelony wypowiedział się na temat RL9, skonkludował, że jego piłkarze muszą częściej szukać Roberta na boisku.

Fot. ilustracyjne – Bartłomiej Najtkowski

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*