Niedawne wybory można określić jednym wyrazem: wystraszone. Mam bowiem wrażenie, że Polacy głosują nie w poparciu kogoś, ale w obawie przed tym na kogo nie oddają głosu. Jedni boją się PiS-u, więc głosują na PO. Ci, którzy nie chcą całkowitej powtórki z platformerskiej rozrywki głosują na Palikota, którego z kolei obawia się cała reszta.
Skomplikowane i nielogiczne? Witajcie w Polsce! To przecież kraj paradoksów. Bo wybraliśmy nowe, czyli stare. W wyborach parlamentarnych zwycięstwo znów odniosła Platforma Obywatelska. Autorami scenariusza na najbliższe 4 lata jesteśmy my sami. Tytuł produkcji? „Donald: reaktywacja”.
Nie będzie to jednak stuprocentowy remake. Wyborcy zdecydowali, że w polityce przydałby się powiew świeżego powietrza, a więc przez okna na Wiejskiej na pomarańczowych skrzydłach wlatuje Palikot. Wraz z jego dziesięcioma procentami pojawia się seria pytań i wątpliwości. Czy krzyż zniknie z sejmowej sali obrad? Jeśli tak, to bardzo łatwo jest przewidzieć konsekwencje. Do boju ruszy moherowy desant. Jednak według Janusza Palikota istnieje pewien zielony sposób na zmniejszenie agresywnych nastrojów w społeczeństwie. Ale o tym cisza, w końcu to (jeszcze) nielegalne.
Dodaj komentarz