Dzień 23 kwietnia był dniem kolejnego ciekawego spotkania, które odbyło się na naszym wydziale. Z zaproszonymi gośćmi: wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego, Markiem Siwcem oraz byłym ambasadorem Polski przy UE, Markiem Grelą, studenci i pracownicy naukowi WNPiD rozmawiali o zbliżającej się piątej rocznicy naszej obecności w Unii Europejskiej.
Aula WNPiD zapełniła się do ostatniego miejsca, widziałem także dziennikarzy lokalnych mediów. ” Pięć lat Polski w Unii Europejskiej. Czy można było wynegocjować lepsze warunki?” – temat trochę przewrotny, trochę kontrowersyjny, na pewno skłaniający do refleksji i zdecydowanie na czasie. Jubileusz przypada 1 maja, a 7 czerwca wybory do parlamentu Europejskiego.
Po krótkim powitaniu przybyłych przez prodziekana dr. hab. Roberta Kmieciaka, można było przejść do debaty. Pierwszy z tak postawionym tematem zdecydował się zmierzyć Marek Siwiec. Wcielił się on jednocześnie w rolę moderatora i tak podsumował naszą obecność w UE: „Pięć lat to zamknięty okres, pięć lat temu UE była opisywana w kategoriach pewnych uproszczeń i panaceum na zło, ale zarazem i jako zagrożenie dla suwerenności. Po pięciu latach trzeba odpowiedzieć, jak jest naprawdę? Czy spełniły się nadzieje? Czym dla Polski jest UE? Czy negocjacie przeprowadzono dobrze czy źle?” .
Dr Marek Grela, cofając się kilkanaście lat, zwrócił uwagę na to, iż na początku lat, dziewięćdziesiątych nikt nie chciał z Polską i innymi zainteresowanymi państwami rozmawiać o członkostwie w UE. W zasadzie była tylko jednostronna deklaracja z naszej strony. Koniec lat 90-tych to negocjacje, które, jak to zwykle bywa, na początku były łatwe, gdyż dotyczyły kwestii mało drażliwych dla obu stron. Ale im dłużej trwały, tym stawały się trudniejsze. Tutaj M. Grela przypomniał pewnie przez wielu zapomniany fakt, iż tak naprawdę momentem przełomowym w całych negocjacjach był rok 2002, kiedy to Polska znalazła się na rozdrożu: albo idziemy do przodu, albo ociągamy się, co jest równoznaczne z zaistnieniem ryzyka nie wejścia do UE.
Negocjacjom Polski nie sprzyjało stanowisko wielu środowisk, które widziały w rynku europejskim więcej negatywnych zjawisk, niż szans. W 2002 roku nie było wcale takie oczywiste przystąpienie Polski do UE. Świadczy o tym koncepcja tzw. małego rozszerzenia, czyli bez udziału Polski. Mówiąc o tym, M. Grela zwrócił naszą uwagę na 5 państw (Wielka Brytania, Niemcy, kraje skandynawskie), które szczególnie były zainteresowane członkostwem Polski w UE. W Polsce nie było świadomości, że nasze członkostwo w UE jest zagrożone, tym bardziej że media przedstawiały je jako coś oczywistego. Tym lepiej się stało, że w referendum 80% Polaków opowiedziało się za integracją Polski z Unią Europejską. Funkcjonowanie polskiej gospodarki w ostatnim 5-leciu jest najlepszym dowodem na to, że był to właściwy krok.
Prym w zadawaniu pytań i dzieleniu się refleksjami wiedli studenci stosunków międzynarodowych, którzy stanowili najliczniejszą część audytorium. Czy jest postęp w przygotowaniach Polski do prezydencji w 2011 roku. Zdaniem prof. M. Greli, od strony formalnej idą one w dobrym kierunku. Obawy, dotyczą tego, że „w świadomości wielu polityków prezydencja jawi się jako Teraz My – a nie o to przecież chodzi. Prezydencja to reprezentowanie 27 krajów a nie tylko własnych partykularnych interesów. Polscy politycy nie powinni też mowić, jakie będą forsować projekty, „powinniśmy odznaczać się większą dyplomacją w tej kwestii.”
Jakie argumenty Polska powinna wysuwać w stosunku do państw sceptycznych partnerstwu wschodniemu? Sprawa jest trudna, gdyż musi ono dowodzić, że UE jest partnerem atrakcyjnym. Tymczasem 50 % Rosjan traktuje UE wrogo.
Jak zwykle podczas tego typu spotkań debata mogłaby trwać w nieskończoność, ale wszystko, co ciekawe także musi mieścić się w określonych ramach czasowych. Nasze rozmowy pozostały rozmowami niedokończonymi. I jestem przekonany, że za pięć lat, gdy będziemy świętować dekadę członkostwa Polski w UE, będzie jeszcze więcej zagadnień do omówienia.
Dodaj komentarz