Magiczna formuła „ta historia przydarzyła się naprawdę” już sama w sobie elektryzuje widza. Przecież nie często zdarza się nam oglądać na kinowym ekranie prawdziwą opowieść o życiu. Wymagający widz z pewnością doceni, że ma okazję zobaczyć obraz realny, a nie kolejną fikcję. Co prawda, Polacy mogli cieszyć się premierą filmu ponad 6 miesięcy później (dokładnie 13 kwietnia 2012) od daty premiery światowej, ale warto było czekać na nową „perłę kinematografii”.
Komedia czy dramat? Momentami śmiałam się do utraty tchu, czasem uroniłam łzę ze wzruszenia. Zatem – komediodramat? W sumie nieistotne, twórcom filmu udało się dostarczyć odbiorcom potężny ładunek emocji. Nie dopatrzyłam się żadnej przypadkowości, żadnego zbędnego dialogu. Od pierwszych minut aż po scenę końcową, wszystko jest dopracowane i przemyślane w najdrobniejszych szczegółach. Brawa dla aktorów – idealna obsada ról. W tle największe przeboje grupy „Earth, Wind &Fire”, która dzięki „Nietykalnym” powiększa swoją rzeszę wielbicieli . Ujmująca w swej prostocie fabuła i przyjaźń ludzi żyjących w tzw. dwóch różnych światach, nie jest w najmniejszym stopniu banalna. Odsłania bowiem istotne prawdy, chociażby o problemach ludzi niepełnosprawnych – o tym, że nie potrzebne im współczucie ani litość, tylko poczucie normalnego traktowania. Natomiast postać Drissa pokazuje, że zawsze można coś zmienić w swoim życiu.
Widziałam ten film. Mam wrażenie, że byłam świadkiem historii, których chciałabym oglądać znacznie więcej. Film daje nadzieję, że każdy z nas ma szansę na piękną przyjaźń. Kto jeszcze nie oglądał, niech żałuje i szybko nadrobi zaległość. Tę francuską produkcję trzeba zobaczyć, bo jak wiadomo, to właśnie „życie pisze najlepsze scenariusze”.
Fot. www.muranow.gutekfilm.pl
Dodaj komentarz