Ulica Głogowska, ileż tutaj sklepów z sukniami ślubnymi. Już na wystawie urzekają i zaciekawiają. Przypomniały mi moją suknię ślubną, którą szyłam na miarę. W porównaniu z tymi, była dość skromna.
Przyglądam się najróżniejszym fasonom. Jedne skromne, bez koronek, falbanek. Drugie zdobione na różne sposoby. Jedne na ramiączkach. Drugie z dużym dekoltem na plecach. Gdybym dzisiaj wychodziła za mąż, miałabym chyba kłopot z wyborem. Bardzo spodobała mi się kreacja z gorsetową górą i prostym, lekko rozszerzanym, dołem.
Gdy pytam w jednym sklepie o upodobania klientek, słyszę, że na ogół są one zależne od figury i gustu. Nie każdemu we wszystkim dobrze. Poza tym ważna jest grubość portfela.
Koleżanka, z którą przyglądałam się kolekcjom sukien ślubnych i wieczorowych (w równie wielkim wyborze), gdy będzie wychodzić za mąż, po suknię przyjedzie do Poznania.
Fot. Andrzej Piechocki
Dodaj komentarz