Pieniądze nie grają

Z dużej chmury mały deszcz, tak można podsumować Gran Derbi Europa. Real Madryt wzmocniony przed sezonem takimi tuzami, jak Cristiano Ronaldo, Kaka czy Karim Benzema miał w końcu zdetronizować FC Barcelonę. Okazało się jednak, że wydanie na nowych zawodników ponad 200 milionów euro nie gwarantuje sukcesu.

Sam mecz raczej nie zaspokoił apetytów kibiców na obejrzenie wielkiego widowiska. Zapewne wpływ na to miał fakt, że kluczowi zawodnicy obu ekip, Leo Messi i Cristiano Ronaldo, zagrali z nie do końca wyleczonymi urazami. Ich grze brakowało finezji, do jakiej przyzwyczaili swoich sympatyków.
Tego błysku wyraźnie brakowało zarówno Barcelonie, jak i Realowi, ale „Duma Katalonii” miała w swoich szeregach gracza, który ostatecznie zadecydował o wygranej. Zlatan Ibrahimović okazał się godnym następcą Samuela Eto na Camp Nou. Wystarczy powiedzieć, że na pokonanie Ikera Casillasa potrzebował zaledwie 4 minut, bo na boisku pojawił się dopiero w 52 minucie.

”Królewskim” nie pomogło nawet i to, że Barcelona od 62 minuty grała w dziesiątkę, gdyż czerwoną kartką ukarany został Serio Busquets. Do końca meczu obraz gry nie uległ zmianie, a w końcówce Leo Messi mógł nawet zdobyć gola na 2:0, jednak nie po raz pierwszy Real uratował Iker Casillas.

Z ławki rezerwowych madryckiego klubu mecz tradycyjnie obserwował Jerzy Dudek. Szkoda, że był to jedyny polski akcent w meczu, który elektryzował cały piłkarski świat. Jeszcze większa szkoda, że na razie możemy jedynie pomarzyć, aby w takim spotkaniu kluczową rolę odegrał któryś z reprezentantów Polski.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*