Początek roku to nie tylko idealny czas na noworoczne postanowienia, ale i na zaplanowanie podróży życia. Spora grupa ludzi, dla której Stary Kontynent już jest za ciasny lub objechany wzdłuż i wszerz, ma szansę zasmakować odrobiny egzotyki w perspektywie kilku miesięcy. Brazylia, Australia, Karaiby, Stany Zjednoczone – to tylko kilka z wielu dostępnych kierunków dla tych, którzy wiedzą, gdzie upolować okazję. Jak szukać? Z pomocą spieszą różne wyszukiwarki tanich linii lotniczych. Serwisy, takie jak loter.pl, lastminuter.pl, czy fru.pl są tylko wierzchołkiem góry lodowej. Ciekawe promocje oferują słowackie Flipo oraz hiszpański Kayak; wiele kierunków stoi otworem dzięki opcji Smart Connection (przesiadek z krótkim czasem oczekiwania). W dobie szalonych promocji, coraz silniejszej pozycji autokarowych przewoźników takich jak PolskiBus czy LuxExpress, podróżowanie nigdy nie było tak proste.
Sama skusiłam się na spełnienie swojego odwiecznego marzenia – tygodniowy pobyt w Japonii w grudniu tego roku. Znajoma Japonka, kiedy o tym usłyszała, powiedziała mi, że mam „mocne serce” (w domyśle – jestem odważna). Wydaje mi się jednak, że cenniejszy będzie gruby portfel. Azja tania jest tylko teoretycznie. Skoro w Europie kurs euro nadal stoi na poziomie wyższym, niż kiedykolwiek, to wolę trochę zacisnąć pasa i przepłacić na japońskiej ziemi, chlupiąc się w gorącym źródle.
I tak sobie myślę, że nawet, kiedy media raczą nas obrazkami ze strzelanin i zamachów, a także donoszą o kolejnych wybrykach „uchodźców”, nie warto zamykać się na świat. Nie mam jeszcze ochoty na podróż bez powrotu. Za to zawsze jestem chętna na podróż za jedną okazję. Drugiej może nie być…
Fot. Sic!
Dodaj komentarz