Obecnie około 70% polskiego prawa powstaje w oparciu o prawo unijne. Dzisiejsze dyrektywy przyjmowane przez wspólnotę stanowią jeden z głównych czynników tworzenia bądź modyfikacji prawa krajowego. Dr Paweł Kowalski z Wydziału Prawa Uniwersytetu SWPS, tłumaczy jak procedura legislacyjna Unii Europejskiej wpływa na życie Polaków oraz prognozuje, jakie mogą być skutki rozwiązania tej organizacji.
Prawo unijne tworzone jest w systemie równoważących się sił, w którym przedstawiciele państw i obywateli wpływają na kształt ustanawianych dyrektyw. Procedura legislacyjna UE przewiduje w znacznej swojej części uczestnictwo trzech instytucji: Komisji Europejskiej, Rady Unii Europejskiej oraz Parlamentu Europejskiego. W tym trójpodziale władzy poszczególne organy reprezentują interesy: unii, poszczególnych państw członkowskich oraz obywateli. Najważniejszymi aktami, stanowiącymi główny wykładnik prawa unijnego, są: Traktat o Unii Europejskiej i Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Wśród aktów prawnych, przyjmowanych we wspólnocie fundamentalne są rozporządzenia. Dotyczą one takich kwestii jak na przykład sprawy celne lub rynek wewnętrzny. Obowiązują od razu od ogłoszenia na terenie całej Unii Europejskiej i nie wymagają implementacji w krajowych prawodawstwach. Dyrektywy z kolei służą zbliżaniu do siebie norm prawnych państw członkowskich, czyli harmonizacji. Gdy dyrektywa zostaje wydana, w ciągu określonego czasu (najczęściej dwóch lat) państwa muszą dostosować do niej swoje prawo. Najczęściej są one skierowane do wszystkich państw wspólnoty, ale istnieje rodzaj decyzji, które kieruje się tylko do jednostki: kraju lub organizacji.
Jak na tak duży organizm, jakim jest Unia Europejska, przyjęte w niej procedury tworzą efektywny, balansujący interesy poszczególnych członków organizacji system. Istnieje też katalog spraw, w które Unia Europejska nie może ingerować, np. służba zdrowia, edukacja czy produkcja broni. Warunkiem bycia członkiem Unii Europejskiej jest dostosowanie się do zasad w niej panujących. By zostać przyjętym do organizacji należy wdrożyć cały porządek prawny Unii Europejskiej, czyli tzw. wspólny dorobek (fr. acquis communautaire): wszystkie dyrektywy, rozporządzenia oraz traktaty, wszystkie sposoby działania bez zastrzegania, że któreś z nich nie będą w państwie stosowane.
Formalnie najwyższym prawem danego państwa jest ustawa zasadnicza, jednak w praktyce prawo wspólnotowe jest ponad prawem krajowym . Członkostwo Polski w Unii Europejskiej wpłynęło fundamentalnie na nasze prawo. Dyrektywy stanowią jeden z impulsów do tworzenia bądź modyfikacji prawa krajowego, co niewątpliwie jest ograniczeniem suwerenności państwa polskiego. Minus ten łatwo jednak przekuć w plus, gdy weźmie się pod uwagę zyski płynące z bycia członkiem Unii Europejskiej. Wystarczy porównać Polskę do Ukrainy. Oba państwa starały się w latach 90. o przystąpienie do Wspólnoty. Gdyby zestawić sytuację polityczną i gospodarczą tych dwóch krajów na przestrzeni dwudziestu sześciu lat, okazałoby się, że wstąpienie do Unii Europejskiej pomogło Polsce prześcignąć swojego sąsiada w wielu kwestiach, które przekładają się na codzienne życie obywateli.
Polacy mogą wybrać kraj, w którym chcą pracować i mieszkać. Na terenie całej organizacji dozwolony jest bezcłowy handel. Unia Europejska aktywnie walczy z nieuczciwą konkurencją, dominacją na rynku czy korupcją. Wspiera swoje regiony, dając mieszkańcom szansę na skorzystanie z funduszy unijnych i współfinansuje rozwój infrastruktury. Wreszcie, trudno wskazać drugie miejsce na ziemi, w którym przy tego typu bilansie ograniczeń i wolności, ujawniałby się wynik dający obywatelom pakiet szans na rozwój i działanie w ramach uczciwej konkurencji, w atmosferze sprzyjającej wzrostowi gospodarczemu. Unia Europejska stwarza możliwości. Ważne jest by umieć je wykorzystać.
Obecnie prawna mapa Europy ciągle ewoluuje i dąży do harmonizacji. Co jednak stałoby się, gdyby doszło do rozpadu Unii Europejskiej? Po pierwsze należy zaznaczyć, że rozwiązanie Unii Europejskiej jest scenariuszem, który trudno sobie wyobrazić. Niemniej, stanowisko Wielkiej Brytanii i zbliżające się tam referendum na temat wyjścia ze wspólnoty czy kryzys imigracyjny sprawiają, że wielu obywateli zadaje sobie pytanie o stabilność organizacji.
Teoretycznie, aby doszło do rozwiązania Unii Europejskiej, wszystkie państwa członkowskie musiałyby zawrzeć porozumienie, które skutkowałoby likwidacją wspólnoty. Zasady i swobody, które miały ułatwić funkcjonowanie obywateli w Unii Europejskiej, przestałyby obowiązywać. Przepływ towarów, usług i ludzi zostałby zatrzymany, a prawodawstwa narodowe przestałyby dążyć do harmonizacji. Skutek byłby na przykład taki, że mieszkańcy danego kraju przed podróżą do innego państwa musieliby poznać tamtejsze normy prawne. Prawa narodowe zaczęłyby rozwijać się w rożnych kierunkach i nie byłoby instytucji, która nadzorowałaby tę ewolucję. Prawdopodobnie, powstałyby nowe unie krajów, które chciałyby zachować dobra sprzyjające gospodarce i obywatelom. Co stałoby się z Polską? Zależałoby to od dyskusji politycznych. Najbardziej naturalne wydaje się wejście państwa polskiego w blok oparty na Grupie Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Słowacja, Węgry) być może z udziałem Rumunii czy Bułgarii. Ponadto należy spodziewać się, że państwa Europy Zachodniej stworzyłyby wokół Niemiec inną organizację.
Dzisiejsze położenie państwa polskiego jest silne dlatego, że jest ono członkiem najbardziej ekskluzywnego „klubu” na świecie. Rozwiązanie organizacji spowoduje, że Polska znajdzie się obok państw o słabszej pozycji negocjacyjnej, co odbije się na inwestycjach, zainteresowaniu świata i z pewnością wartości waluty. Ze względu na to, że ciągle korzystniej jest być częścią wspólnoty niż znajdować się poza nią – rozpad Unii Europejskiej jest czystą spekulacją.
Fot. Andrzej Piechocki
Dodaj komentarz