Każdy średnio rozgarnięty osobnik wie, że Azja i Europa to dwa różne światy. O ile Stary Kontynent daje się upchnąć w jakieś wspólne ramy, o tyle azjatyckie meandry przyprawiają o zawrót głowy. Stereotypy na ten temat nie oddają nawet cząstki prawdy; są jedynie próbą tłumaczenia zupełnie obcego podejścia do życia.
Choć Europejczykom wydaje się to niezwykłe, podobieństwo u samych Azjatów kończy się na żółtawej cerze i skośnych oczach. Z pewnością rzuca się w oczy swoisty paradoks: walka o własny byt (na przykład w toku edukacji) ściśle powiązana z przynależnością do grupy oraz kolektywnym wysiłkiem. Nieco łatwiej jest wyjaśnić panujący w Japonii kult pracy. Kwestia ta wywodzi się z religii (koncepcja narodu wybranego). Jako nadistoty oraz pomocnicy bogów mają za zadanie troszczyć się o ziemski świat, w czym pomagają karność oraz pracowitość. Gwarantuje to błogosławieństwo i harmonię. Człowiek, zależny od woli przodków, gorliwie spełnia swe zadanie, by po śmierci kontynuować swoje dzieło z wyższej perspektywy. Niewypełnienie obowiązku jest niemal równoznaczne z utratą sensu życia. Jedyna droga prowadzi wówczas na drugą stronę, na ogół poprzez samobójstwo. Nie wygląda to optymistycznie, ale… tak po prostu jest.
To, co bywa trudne do zrozumienia, to nadmierna zasadniczość Azjatów, Istnieje jedynie to, co wypada i to, czego się zwyczajnie nie robi. Eksponowanie siebie poprzez czułości na ulicy, jedzenie, zbyt głośne mówienie nie jest i nie będzie powszechnie akceptowanie. Jednocześnie bardzo ceni się spokój nawet najmniejszego domowego ogniska; zapraszanie ludzi do domów jest niemal niespotykane. Krótko mówiąc, wschodnia kultura znacznie różni się od zachodniego postrzegania świata. Czy ta odmienność nie jest jednak najcenniejsza?
Tekst i fot.: Weronika Miksza
Dodaj komentarz