Ciężko opisać występ Kombajnu Do Zbierania Kur Po Wioskach. Energia, jaka wypływa z kapeli, porywa każdego słuchacza. Rodzi miliony myśli, pytań, emocji. Brawurowo wykonane utwory, świetny wokal, oryginalne brzmienie gitar, niesamowite teksty – wszystko. No, może prawie wszystko. Studenci, nie-studenci, wszyscy zgromadzeni „W Starym Kinie” byli oczarowani.
Po zakończeniu koncertu nie wiedziałyśmy: robić wywiad czy nie. Byłyśmy jeszcze „pod wpływem” muzyki. Członkowie Kombajnu Do Zbierania Kur Po Wioskach nie byli z kolei do końca zadowoleni z występu. Jednak jedno było pewne. Nowy perkusista, Mario Bielski, zrobił na wszystkich ogromne wrażenie.
– Jak to robicie, że wprawiacie człowieka w taki stan, iż nagle napada go milion myśli i pytań? Pierwszy raz byłam na Waszym koncercie i jestem porażona.
Marcin Zagański, wokalista: – Nie wiem. Gram już od dziesięciu lat i trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Jest mi strasznie przykro, że jeden z nas odpadł dzisiaj i cała wrażliwość nie została przekazana tak, jak mogła być przekazana. To mnie strasznie boli.
– Ale jednak energia dziś była.
M. Zagański: Mamy świetnego perkusistę, który uratował ten zespół. Rozstaliśmy się z Walerym, przyszedł Marian, który jest dla nas dużą podporą emocjonalną i muzyczną. Myślę, że bardzo pomógł dzisiaj zespół jakoś pociągnąć.
Witek Przepióra, basista: – Przy tym chłopaku, a zagraliśmy razem tylko dwa koncerty i dwie próby, schudłem dziesięć kilo i odmłodniałem piętnaście lat!
– Perkusja w nowym wydaniu dodaje świeżości?
W. Przepióra: – Nie wiem, czy to pójdzie w wywiadzie, ale powiem tak – Marianek gra po prostu zajebiście.
– Czy wpłynie to na brzmienie Kombajnu? Będzie bardziej „z kopem”?
W. Przepióra: Nie obiecuję, ale liczę na to.
– Czujecie podczas koncertów przepływającą od publiczności energię?
W. Przepióra: – Jako basiście, ciężko mi jest odpowiedzieć tak do końca. Teraz, kiedy gramy z Mariankiem, wiadomo – patrzymy na siebie, bo on nie pamięta jeszcze wszystkich numerów. Na przykład mówię „Hej Marianek! Pauza” i on robi pauzę. Tak się teraz bawimy. I przez to ciężko zauważyć, co się dzieje w sali. Ale jednak czuję to, nawet nie spoglądając. Czuję, że w kręgosłup mi to wszystko wchodzi, że ludzie się bawią.
– Trafiacie słowami i muzyką w taką nutę, która uderza w najczulsze miejsce w człowieku. Skąd się to u Was bierze?
W. Przepióra: – Sam nie wiem, jak to się dzieje, ale bardzo mi się to podoba. Tym bardziej, kiedy ktoś nam o tym mówi.
– A kiedy trzecia płyta?
Witek Przepióra: – Ciężkie pytanie. Mamy daleko do siebie. Czasami nie tylko, jeśli chodzi o kilometry. Ale wszyscy jesteśmy zmotywowani, żeby tę trzecią płytę jakoś wyprodukować. Żeby nagrać nowości. Dziś była jedna świeżynka. Zobaczymy, jak będzie dalej. Chodzi nam o to, żeby to była prosta droga, żeby było łatwo. Żeby nie zapychać dziur i iść po tej drodze.
Rozmawiały:
Arletta Przynoga i Agnieszka Wojtaszek
Dodaj komentarz