Zawołaj mnie, jak będzie skakał Małysz

Po osiemnastu latach nadal w świetnej formie i z długą listą sukcesów kończy karierę. Hannawald się wypalił, Ahonen już nie startuje. Małysz, w przeciwieństwie do swych niedawnych konkurentów, wybrał idealny moment na zakończenie kariery i wylądował tak jak skakał – w wielkim stylu.

Niewątpliwe jest to wielki polski sportowiec, z którego możemy być dumni. On sam pozostał skromny i, nie licząc kilku akcji promocyjnych, nie sposób było spotkać go w mediach z innego powodu niż osiągnięcia kolejnego sukcesu.

Małysz pożegna się z kibicami, którym, jak sam mówi, należy podziękować za wsparcie. Ostatni skok odda na Wielkiej Krokwi w sobotę, 26 marca. Z powodu akcji typu „Zapuść wąsy dla Małysza” spodziewamy się zobaczyć na trybunach tysiące fanów i kibiców z charakterystycznym wąsikiem pod nosem i płeć w tym przypadku nie będzie ograniczeniem. Wszyscy pamiętamy humorystyczne komentarze dotyczące niektórych działań czy zachowań Małysza.

Podczas Pucharu Świata 2000/2001, dzięki niemu ludzie zaczęli bardziej interesować się tym sportem. Sam skoczek znalazł się w centrum uwagi opinii publicznej.

Jego kariera zaczęła się w wieku 15 lat, kiedy to zaprezentował się w Pucharze Świata w kombinacji norweskiej w 1993roku razem z Łukaszem Kruczkiem. Zajęli dalekie miejsca, lecz w tym samym roku zdobył brązowy medal w mistrzostwach Polski juniorów w skokach. W 1994 roku, za namową trenera Jana Szturca, porzucił kombinację norweską poświęcając się tylko skokom narciarskim. Pierwszy jego występ (17 miejsce) w Pucharze Świata odbył się 4 stycznia 1995. Następnie było 39 wygranych.
Obok Mattiego Nykänena, jest skoczkiem, który czterokrotnie wygrał w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. To również drugi zawodnik na świecie pod względem zwycięstw w tych konkursach. Stawał 92 razy na podium, z czego 39 razy na najwyższym jego miejscu.

Jako jedyny skoczek narciarski w historii trzykrotnie wygrał Letnie Grand Prix na igielicie.

Choć nie będzie już powodów, by krzyknąć „leć Adaś, leć” Adam deklaruje, że wciąż będziemy mogli mu kibicować, tym razem w innej dziedzinie sportu (mówi się o wyścigach samochodowych).

Weronika Wagner
Marcin Ciupa
Agnieszka Lewandowska

Fot. www.sport.wp.pl

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*