Kibice zielonogórskiego Falubazu w 2010 roku założyli swój zespół piłkarski – KSF Zielona Góra – i rozpoczęli przygodę w C klasie. Teraz chcą wywalczyć awans do IV ligi.
Trudno znaleźć klub, który od początku swojego istnienia zdobywa wszystko, co jest do wygrania. Fakt, cztery lata to nie jest długi okres. Jednak trzy awanse przez trzy lata robią na wielu wrażenie. Obecnie KSF Zielona Góra występuje w Klasie Okręgowej, jednak i tu długo zapewne nie zagości. Piłkarze po rundzie jesiennej plasują się na drugim miejscu w tabeli i mają bardzo duże szanse, aby już w sierpniu występować w IV lidze.
Na początku zawodnikami byli tylko kibice, gdyby nie oni ta historia nigdy by się nie wydarzyła. Jednak z upływem czasu do klubu przychodzili nowi piłkarze. – Teraz to się trochę zmienia, ale nawet jeśli do drużyny przychodzi ktoś z zewnątrz, to i tak wkręca się w to wszystko i zaczyna chodzić na żużel. Przed takimi ekipami, jak nasza, zawsze staje pytanie, czy opieramy się tylko na kibicach, czy staramy się iść w kierunku profesjonalnej piłki. My wybraliśmy ten drugi kierunek, ale to nie oznacza, że w drużynie nie będą grać kibice – opowiada Gracjan Kozłowski, zawodnik KSF.
Klub na co dzień rozgrywa spotkania na stadionie Uniwersytetu Zielonogórskiego. Frekwencja na meczach bywa różna. Czasami przyjdzie garstka osób, a czasami 300. Dobrym przykładem mogą być tutaj listopadowe derby Zielonej Góry, kiedy rezerwy II-ligowego UKP grały właśnie z KSF-em. Pomimo wielkiej ulewy, jaka tego dnia przechodziła akurat nad miastem, na stadion przy ul. Wyspiańskiego przyszło około 300 osób, co jak na rozgrywki w lidze Okręgowej jest świetnym wynikiem.
– Ambicje mamy bardzo duże, jednak nie wiadomo na co pozwolą nam regulamin i budżet. Na pewno chcemy wywalczyć awans do IV ligi. Jeśli tak się stanie, zaczną się problemy formalne – wymóg posiadania drużyny juniora młodszego, odpowiednie boisko itd. Ale postaramy się temu zaradzić. Na IV lidze nie chcemy poprzestać, spróbujemy zrobić dobrą piłkę w Zielonej Górze – powiedział mi Michał Rzeczycki, prezes KSF.
Pomimo braku pieniędzy, KSF ma przed sobą ciekawą przyszłość. Dlaczego? Ponieważ klub piłkarski to nie tylko sponsorzy i fundusze, ale ludzie, którzy go tworzą. 24 zawodników grających z „Mychą” na piersi, na co dzień daje z siebie więcej, niż niektórzy piłkarze występujący w Ekstraklasie.
Fot. www.falubaz.com
Dodaj komentarz