I oto mamy ostatnio wysyp sukcesów polskich sportowców na arenie międzynarodowej. Kibice są w euforii.
Tydzień temu mistrzem UFC został Jan Błachowicz, w czwartek nagrodę dla piłkarza roku UEFA odebrał Robert Lewandowski, w sobotę żużlowe mistrzostwo świata obronił Bartosz Zmarzlik, w niedzielę Iga Świątek wygrywa z, rozstawioną z nr. 1, Simoną Halep. O ile sukcesy trzech pierwszych sportowców nie były nieoczekiwane, o tyle fenomenalny występ w Paryżu nadziei polskiego sportu, potencjalnej następczyni Agnieszki Radwańskiej, jest ogromną, jakże radosną, niespodzianką. Polka pokonała Rumunkę 6:1, 6:2 i zagra w ćwierćfinale turnieju French Open. Sukces jest tym bardziej znaczący, że rywalka zajmuje drugie miejsce w rankingu WTA. To imponujące indywidualne sukcesy na arenie międzynarodowej. Dodajmy do nich i zespołowy – awans Lecha Poznań do Ligi Europy.
Bez wątpienia, łączy je pokora i ciężka praca. Niektórzy malkontenci zarzucają Lewandowskiemu, że zbyt nachalnie prezentuje swój wizerunek w mediach, zostawmy to – doszedł na szczyt, dzięki obsesji doskonałości. Lech osiągnął cel, promując zdolną młodzież i łącząc jej talent z finezją graczy z Półwyspu Iberyjskiego – Pedro Tiby i Daniego Ramireza. Błachowicz, Zmarzlik i Świątek to uosobienie pracy, determinacji, zero zadęcia.
Kto zostanie sportowcem roku? Mający już status gwiazdy, Robert Lewandowski być może kręci teraz nosem.
Fot. Staszek99 https://commons.wikimedia.org/wiki/File:B.Zmarzlik.jpg
Dodaj komentarz