Nie bez powodu, jedna z bliskich jej osób pisała do niej: „Wisełko, jesteś taka wieloraka”. Bo Wisławy Szymborskiej nie da się zaszufladkować. Sama o sobie mówiła: „Czasami jestem podobna do siebie, a czasami nie.” A zdarzyło się, że i tak wskazała swój adres: „Pokój z osobnym wejściem”.
Jaka była laureatka Nagrody Nobla, przyznanej 3 października 1996? Na to pytanie odpowiada na ponad 650 stronach Joanna Gromek-Illg. Jej „Szymborska. Znaki szczególne” (Wydawnictwo Znak, Kraków 2020) jest biografią spisaną z iście benedyktyńską starannością. Łatwo nie było. Tym bardziej że w pierwszej kolejności autorkę interesowało nie tyle życie zewnętrzne, ile psychika poetki, jej przeżycia wewnętrzne, rozwój i zmiany osobowości. Tymczasem, jak pisze w „Prologu”, Wisława Szymborska „dostępu do tej sfery broniła bardzo stanowczo, powtarzając przy okazji pytań: „to po mojej śmierci”, co skutecznie peszyło rozmówców. Rzeczywiście, w jakiś czas po jej śmierci okazało się, że pozostawiła dużą liczbę listów, kartek i wyklejanek, znanych jedynie samym adresatom. To właśnie korespondencja – obok twórczości literackiej – daje najpełniejszy wgląd w jej życie wewnętrzne.”
„Dziewczynka, którą byłam”, „Nowy powojenny świat, ”Czas przyjaźni”, „Nobel i noblistka” oraz „Pożegnanie” składają się na barwną opowieść o kimś, kto z każdą przeczytaną stronicą staje się nam bliższy. Ze zdjęć emanują skromność, ciepło, spokój, ufność, życzliwość, przyjazne spojrzenie. Widzimy na nich kobietę, o której możemy powiedzieć: z sercem na dłoni.
Tuż po ogłoszeniu werdyktu Akademii Szwedzkiej dziennikarzowi „Super Expressu” powiedziała: „Ogarnia mnie przerażenie, czy sprostam temu ceremoniałowi, całe moje usposobienie jest inne, przeciwne tego rodzaju kontaktom (…) Wolałabym mieć sobowtóra. Sobowtór byłby młodszy ode mnie o jakieś dwadzieścia lat, pozowałby do zdjęć, potem wyglądałby korzystniej niż ja. Sobowtór by jeździł, sobowtór by udzielał wywiadów, a ja bym pisała.”
Państwo Bogusława i Edward Balcerzan, jej poznańscy przyjaciele, wspominają: „Spotykając się z Szymborską, zaczynaliśmy mówić pod nią, grać pod nią, zachowywać się w taki sposób, w jaki ona niesłychanie dyskretnie dyrygowała,. Było to utrzymane w konwencji absurdu. Wchodziliśmy w jej oczekiwania bez poczucia zniewolenie. Ona inicjowała styl kontaktu, ale nie pozbawiała nikogo luksusu bycia sobą. Dyrygowała towarzystwem jak dobry reżyser, który daje aktorowi poczucie autentyczności i tożsamości.”
Jej poezja, pisze Joanna Gromek-Illg, „była bliska ludziom w wielu krajach; czytali ją i odbierali jej słowa tak, jakby były zwrócone bezpośrednio właśnie do nich. Słowa ciepłe, pełne uwagi i troski, mądre, a równocześnie zwyczajne, zrozumiałe. (…) Myślę, ze Szymborska jest osoba ważną dla wielu ludzi – powodów jest pewnie tyle, ile tych osób. Jeden wydaje mi się szczególnie ważny: Wisławę wyróżnia sztuka zwycięskiego wychodzenia z trudności, kryzysów, nieszczęść. W jaki sposób poetka ją posiadła – to tajemnica jej osobowości.”
Wisława Szymborska zmarła 1 lutego 2012 roku. Nie była to śmierć niespodziewana – poetka niedomagała od listopada roku poprzedniego i nie było złudzeń, że wyzdrowieje. Ona prawdopodobnie też nie miała na to nadziei…
Fot. Andrzej Piechocki
Dodaj komentarz