Sufrażyzm jest ruchem aktywistycznym zapoczątkowanym w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych pod koniec XIX i początku XX wieku. Sufrażystki (łac. suffragium – głos wyborczy) walczyły o prawa wyborcze kobiet, głównie przed rozpoczęciem I wojny światowej.
Sufrażystkami z krwi i kości, czytamy na stronie http://o-historii.pl/sufrazystki-wojujace-kobiety/, były członkinie Women’s Social and Political Union – organizacji założonej w roku 1903 w Wielkiej Brytanii. Ich głównym postulatem było przyznanie pełni praw wyborczych kobietom. Kim były brytyjskie sufrażystki? Otóż przede wszystkim były to kobiety pochodzące z wyższych sfer, zniesmaczone i sfrustrowane ówczesną sytuacją gospodarczą oraz społeczną. Należy również zaznaczyć, iż idee sufrażystek bliskie były także… mężczyznom. Wielu z nich mężczyzn miało podobne zdanie na ten temat, mocne wspierał je znalazło się również w postawie John Stuart Mill – angielski filozof, politolog i ekonomista, twórca liberalizmu demokratycznego. Jego głos był o tyle ważne, iż – będąc posłem – zapisał się w historii jako pierwszy polityk, który oficjalnie domagał się dla kobiet prawa głosowania w wyborach.
Wracając do sufrażystek, trzeba wskazać ich metody walki. Polegały one głównie na protestach, petycjach czy nieposłuszeństwie obywatelskim. Część kobiet, które stosowały bardziej drastyczne metody, pogardliwie nazywano sufrażetkami. Ich działania były ówcześnie nie do przyjęcia, polegały bowiem na podpalaniu pustych budynków czy skrzynek pocztowych, przykuwaniu się do ogrodzeń oraz wybijaniu szyb w oknach wystawowych. W trakcie jednego z takich protestów zginęła Emily Davison, która została stratowana przez konia należącego do króla Jerzego V. Została ona wyniesiona do rangi bohaterki, wiele kobiet wówczas zatrzymano, aresztowano. Kobiety, w ramach protestu, przystąpiły do strajku głodowego, jednak władze brytyjskie nań sposób. Sufrażystki zostały poddane przymusowemu karmieniu.
W Stanach Zjednoczonych pierwsze oficjalne postulaty kobiet przypadają na ich zjazd w Seneca Falls (19-20 lipca 1848). Głównymi inicjatorkami spotkania były uczestniczące wcześniej w ruchu abolicjonistycznym Lucretia Mott i Elizabeth Cady Stanton, która wygłosiła deklarację (Declaration of Sentiments) wzorowaną na Deklaracji Niepodległości. Przypominała, że kobiety, oprócz praw wyborczych, nie mają także (po zamążpójściu) praw majątkowych, pod względem legislacyjnym są kompletnie zależne od mężczyzn, którzy mogą je traktować jak swoją własność, a po rozwodzie pozbawia się je wszelkich przywilejów. Wiele aktywistek, zamiast walczyć o głos w wyborach, wolało skupić się właśnie na tych, według nich bardziej palących problemach kobiet – ograniczonym dostępie do edukacji i większości, szczególnie prestiżowych, zawodów czy też kiepskimi warunkami płacy i pracy kobiet.
Fot. East News
https://www.kobieta.pl/artykul/5-najwiekszych-protestow-kobiet-na-swiecie
Warto pamięć, że w Polsce prawa kobiet zostały usankcjonowane zaraz po wyjściu z zaborczej opresji. Emancypacja dokonała się u nas szybko dzięki postępowym tendencjom w obozie sanacyjnym. To o tyle istotne i przełomowe, że w USA jeszcze po wojnie miał miejsce obskurantyzm, bo tak chyba trzeba nazwać model społeczeństwa oparty na zasadach patriarchatu. Zatem nie mamy się czego wstydzić!