Daniel Craig, znany z roli 007, oficjalnie potwierdził koniec swojej bondowskiej kariery. Wieść o tym, że najnowsza część cyklu przygód dżentelmena pt. „No Time To Die” jest jednocześnie ostatnią z jego udziałem, wzbudziła wiele kontrowersji. Pozostaje zadać najistotniejsze pytanie: kto wcieli się teraz w Bonda i dorówna poprzednikowi?
Poszukiwanie odpowiedniego kandydata jest nie lada wyzwaniem. Craiga z pewnością zapamiętamy jako uosobienie męstwa. Fani znaleźli swoich faworytów.
Holland, Hiddleston i Hardy. Chociaż producenci jeszcze nie zdecydowali, kogo najbardziej widzą w roli przyszłego Bonda, oni już wskazali potencjalnych kandydatów. Wśród znanych nazwisk, dwudziestoczteroletni Tom Holland, znany przede wszystkim z roli nowego Spidermana – bohatera komiksów Marvela. Pomysł obsadzenia młodzieńca w roli agenta może budzić pewne wątpliwości. Przede wszystkim dlatego, że aktor jest za bardzo kojarzony z rolą „człowieka pająka”, a z wyglądu przypomina bardziej nastolatka niżeli dorosłego szpiega.
Tom Hiddleston to kolejny „wybraniec”, do nowej serii przygód o Jamesie Bondzie. W jego przypadku, otrzymanie tej roli będzie trudniejsze, niż mogłoby się wydawać. Aktor znany z roli antybohatera marvelowskiego, podobnie kojarzy się jedynie ze złym bratem boga Thora. Dodatkowo wiemy, że, zdaniem Barbary Broccoli, producentki filmów bondowskich, Hiddleston nie pasuje do tej roli, gdyż jest zbyt dostojny.
Głosowanie na Twitterze, na aktorów mających zastąpić Craiga, nie wykluczyło Toma Hardy’ego – Irlandczyka, który w ostatnim czasie zagrał w wielu znanych produkcjach. Absolutnie reprezentuje wszystkie cechy pasujące do roli agenta. Jest przystojny, elegancki, inteligentny, ma charyzmę i odpowiedni wzrost, a do tego głos, którego nikt nie jest w stanie podrobić.
Czy doczekamy się Jane Bond? Spekulacje dotyczące obsadzenia w filmie kobiety z pewnością zaskoczyły męskie grono widzów. Chociaż w ostatnim czasie pojawiło się wiele produkcji, które powoli próbują przełamywać schematy, wydaje mi się, że rola Bonda jest zbyt mocno zakorzeniona w mężczyznach i taka zmiana scenariusza byłaby naprawdę wielkim wyzwaniem. Mimo wszystko, w kampanii na Twitterze padło nazwisko Anderson. Kobieta ma na swoim koncie takie produkcje jak „The Crown”, „Sex Education” czy „Wielkie Nadzieje”. Wśród wypowiedzi, króluje opinia, że aktorka nie pasuje do tej roli chociażby przez fakt, że jest Amerykanką, a role Bonda przypadały przecież głównie Brytyjczykom. Gillian Anderson najwidoczniej nie przejęła się zbytnio tą plotką, bowiem na Twitterze umieściła wpis, w którym podziękowała wszystkim za oddane na nią głosy.
A może Idris Elba lub Rege-Jean Page? Pierwszy znany z filmów „Thor”, „Szybcy i Wściekli” czy „Gra o Wszystko”. Zdania na temat jego obsadzenia są odmienne, a powszechna opinia głosi, że aktor jest za stary do roli szpiega. Wspomina się jego charakterystyczną rolę antybohatera komiksowego z filmu „Legion Samobójców”, w którym wcielił się w Bloodsporta. Czy aktor może grać zarówno agenta zwalczającego zło, jak i czarny charakter? A może Rege-Jean Page, który sławę zyskał przede wszystkim rolą księcia Hastingsa w serialu młodzieżowym „Bridgertons” osadzonym w XIX-wiecznej Anglii. Czarnoskóry aktor cieszy się dużym uznaniem w świecie filmowym, co więcej jego obsadzenie byłoby czymś przełomowym.
Decyzja o tym, kto wcieli się w nowego Jamesa Bonda, jeszcze nie zapadła, a kolejka do tej roli nie kończy się na wspomnianych wyżej aktorach. Pewne jest, że ten, którego zobaczymy na ekranie, będzie musiał liczyć się z wieloletnim porównywaniem do fenomenalnego Craiga w roli 007.
Fot. materiały prasowe
Dodaj komentarz