Od tygodnia w Polsce mamy do czynienia z falą protestów wywołaną wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 22 października, dotyczącego aborcji. Sędziowie zadecydowali, że druga przesłanka dotycząca możliwości przerwania ciąży z powodu ciężkiego lub nieodwracalnego uszkodzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu dziecka jest niezgodna z Konstytucją RP.
Decyzja ta została podjęta w bardzo newralgicznym momencie, ponieważ w czasie pandemii wirusa SARS-CoV-2. Polski rząd, nie radzący sobie z kolejną falą zakażeń, wywołał temat bardzo delikatny, by przykryć swoje niepowodzenia w walce z epidemią. Głównie kobiety, wspierane też przez mężczyzn, wyszły na ulice, by pokazać swoje niezadowolenie z wyroku TK oraz dezaprobatę wobec działań rządu. W akcji zorganizowanej m. in. przez Ogólnopolski Strajk Kobiet wczoraj uczestniczyli też studenci z całej Polski. Na znak protestu, nie przystąpili do zajęć online na swoich uczelniach.
Przez większość czasu manifestacje miały dość spokojny charakter, ale, niestety, w pewnym momencie sprawy wymknęły się spod kontroli. Część protestujących działających na niekorzyść pozostałych uczestników zaczęła niszczyć mienie kościelne oraz pomniki pamięci, co spotkało się ze zdecydowaną reakcją środowisk kibicowskich i narodowych, które stanęły w obronie tych obiektów.
Podzielony i zmęczony pandemią, naród polski został podzielony jeszcze bardziej, a to wszystko za sprawą rządzących i sędziów, którzy w nieodpowiednim momencie i bez konsultacji z obywatelami ruszyli bardzo delikatny dla wielu, a zwłaszcza dla kobiet, temat. Co będzie dalej? Niestety, przyszłość nie maluje się w zbyt kolorowych barwach…
Fot. ilustracyjne z ekranu tv – TVN24 HD
Państwo nie może ideologicznie niczego narzucać, tzn. światopoglądowo, społeczeństwu. Jeśli ludzie chcą zmian, to niech je przeforsują w referendum obywatelskim, bo gdy to kilku radykałów decyduje o cierpieniu innych bezrefleksyjnie, jak to nazwać – atrapą demokracji, a TK to symbol fasadowości instytucji państwowych, które winny sprawować kontrolę nad rządzącymi, tymczasem są na ich łasce i niełasce, wykonując gorliwie polecenia człowieka, który z nikim się nie liczy. Rozbicie konsensusu doprowadziło do radykalizacji – zwolenników i przeciwników, miało być gestem w stronę kleru i Solidarnej Polski, którą zawiódł projekt „lewicowy” dotyczący ochrony zwierząt futerkowych. Ten radykalny konserwatyzm już nie przejdzie, bo czasy się zmieniły, trzeba dbać o to, by żyć w dialogu, takim postępowaniem władza dzieli i tak już skrajnie radykalnie spolaryzowany naród. To jest niemądre chyba…