Statkiem z jednej dzielnicy do drugiej

Zaledwie 30 minut trwa podróż z Shenzen do Hongkongu, czyli do „miasta biznesu”,  gdzie żyje blisko 8 mln. ludzi z całego świata, miasta, które jest  inne od Chin. Dzieli je zaledwie kilkadziesiąt kilometrów, a to wystarczy, by zobaczyć całkowicie inny standard życia.

Angielskie tłumaczenia na ścianach, ludność rozmawiająca w tym języku czy największa liczba drapaczy chmur na świecie zrobią wrażenie na turystach, którzy wcześniej mieli okazję odwiedzić jakiś region Chin. To właśnie tutaj gęstość zaludnienia wynosi 6200 osób na km kwadratowy. Jest to odczuwalne szczególnie w metrze czy w supermarketach, gdzie trzeba się często przepychać. Mimo tego, Hongkong posiada wiele wolnych przestrzeni, które zajmują parki i lasy. Jednak z racji ich górzystego charakteru, wiele z tych obszarów nie może wykorzystać budownictwo. Większość mieszkańców mieszka w kilkudziesięciopiętrowych blokach.

W latach 1842-1997  była to kolonia brytyjska. Na mocy umowy chińsko-brytyjskiej zawartej w 1984 ustalono warunki, na których Hongkong powrócił do Chin po upływie okresu dzierżawy w 1997. Chiny zobowiązały się pozostawić władzom Hongkongu do 2047 roku dużą autonomię w większości spraw, to właśnie dlatego do tego miasta przyjeżdżają ludzie z całego świata do pracy czy niekiedy „nowego życia”. Ja również skorzystałem z tej autonomii i to właśnie tutaj musiałem przybyć, by przedłużyć wizę. Podróż pociągiem z Kantonu – miasta, w którym mieszkałem – trwała 3 godziny i kosztowała w przeliczeniu ok. 70 zł.

Duża liczba turystów i imigrantów to nie tylko zasługa pierwszego miejsca w rankingu wolności gospodarczej, również wiele atrakcji turystycznych ściągą ludzi z całego świata, którzy odgrywają ogromną rolę w gospodarce Hongkongu. Przykładowo w 2015 roku Hongkong odwiedziło blisko 27 mln turystów generując dla niego przychody na poziomie 36 mld. dolarów. Szczególną popularnością wśród przejezdnych cieszy się wzgórze Wiktorii, ze szczytu którego podziwiać można  piękną panoramę centrum miasta.

Hongkong to zdecydowanie miejsce niezwykłe, to mieszanka kultury zachodniej i wschodniej, gdzie w budownictwie używa się bambusa czy pomiędzy dzielnicami pływa się statkiem, a na lunch można zjeść zupę z węża. Bardzo się cieszę, że miałem okazję tam pracować i zobaczyć życie tego miasta, a teraz dzielić się wrażeniami z innymi.

Fot. Maciej Pawłowski

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*