Święta to zawsze najprzyjemniejszy okres w roku. Przynajmniej dla mnie. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta.
Nie chodzi o prezenty, ani o te wszystkie pyszności, które są na stole. Śpiewanie kolęd, ubieranie choinki, pasterka lub Kevin w telewizji – to wszystko nie wywołuje u mnie radości. To uczucie wzbudzają natomiast chwile spędzone z rodziną. Gdy wszyscy siadamy przy jednym stole. Od razu przypominają mi się czasy dzieciństwa. I chociaż nie trwa to długo, to przynajmniej raz w roku mogę poczuć się jak dziecko, które uwielbiało wspólne obiady.
Spotykamy się w rodzinnym domu. Wraz z najmłodszym bratem przyjeżdżamy wcześniej, aby pomóc mamie w porządkach i w kuchni. Zawsze przypada mi przyjemność pieczenia ciast. Wigilia mija szybko, ponieważ trzeba wszystko dopiąć na ostatni guzik, zanim wszyscy zjawią się przy stole.
Pierwsze i drugie święto – w domu. To chyba jedyne dni, które spędzam wyłącznie z rodziną. Znajomi odchodzą na drugi plan. Wspólne gry, podczas których często płaczę ze śmiechu. To właśnie ta rodzinna atmosfera sprawia, że świąteczny czas ma w sobie magię.
Fot. Paulina Erpel
Dodaj komentarz