Po ogłoszeniu listy powołanych na Euro 2020, rozpętała się burza w szklance wody. Część znanych dziennikarzy sportowych popadła w histerię, ponieważ Paulo Sousa nie znalazł miejsca w kadrze dla Kamila Grosickiego. Te reakcje są nieuzasadnione.
Sousa jest obcokrajowcem. Zakładając, że ma pełną autonomię w dokonywaniu wyborów, należy uznać, iż widząc Grosickiego nie grającego w Anglii właściwie wcale, nie miał ochoty go powoływać. Wydaje się to logiczne, ale wielu oburzonych uważa, że jemu miejsce w kadrze należy się za zasługi i robienie atmosfery. West Bromwich Albion spadło z Premier League, a Grosik jeśli już grywał, to w drużynie… młodzieżowej. Znamienne.
Wśród wielkich nieobecnych wymienia się Sebastiana Szymańskiego – pomocnika, który wyróżnia się w lidze rosyjskiej, w Dynamie Moskwa. Sousa być może zraził się do niego po meczu z Węgrami, gdy Szymański grał na wahadle i zawiódł. Warto jednak dodać, iż grał tam, mimo że w klubie jest ustawiony w środku pola. Przegranym jest na pewno Bartłomiej Drągowski, który zbiera dobre recenzje w Serie A, tymczasem u Sousy nie będzie bramkarzem numer trzy w hierarchii.
Selekcjoner nie może liczyć na kontuzjowanego Krzysztofa Piątka, zastąpi go Polak z największą liczbą goli w minionym sezonie Ekstraklasy, gracz Piasta Gliwice – Jakub Świerczok. Znowu w kadrze znalazł się utalentowany młodzieżowiec Pogoni Szczecin – Kacper Kozłowski. Sousie nie przypadł do gustu za to żaden gracz Legii, czyli mistrza Polski, nawet Bartosz Slisz. Bogusław Kaczmarek uważa, że skoro Portugalczyk powołał Kozłowskiego, powinien zaufać również zawodnikowi Legii.
Jeśli chodzi o byłych piłkarzy Lecha, do kadry wraca Tomasz Kędziora, który zdobył mistrzostwo Ukrainy i jest naszym najlepszym graczem, jeśli chodzi o prawą obronę lub prawe wahadło. Sousa się zreflektował, wcześniej pominął bowiem tego zawodnika. Portugalczyk „odkurzył” Karola Linetty’ego, co można rozpatrywać w kategorii małej niespodzianki, wszak gracz Torino, mówiąc oględnie, nie bryluje obecnie na włoskich boiskach. Tymoteusz Puchacz, mimo przeciętnego sezonu, odchodzi już niedługo do Unionu Berlin. Złapał więc Pana Boga za nogi, bo skorzystał również z kontuzji Arkadiusza Recy i wypełnił po nim lukę. Robert Gumny – także były gracz Kolejorza, obecnie grający w Augsburgu, tym razem nie znalazł uznania w oczach selekcjonera.
Wracając na koniec do Grosickiego, gwoli uczciwości, należy przyznać, że powołani – Przemysław Frankowski i Przemysław Płacheta co najwyżej „łapią” minuty w swoich klubach, natomiast klubowi trenerzy nie stawiają zbyt często na obu. Były znakomity reprezentant Jakub Błaszczykowski ostatnio pozwolił sobie na wymianę „uprzejmości” ze Zbigniewem Bońkiem, wcześniej popadł w konflikt z trenerem Hyballą, którego zwolniono. Teraz uwagę ogniskował inny swego czasu świetny gracz naszej kadry, właśnie Grosicki, przy czym, mówiąc o nim, należy kłaść nacisk na sformułowanie „swego czasu”. Niestety.
Fot. www.pzpn.pl
Dodaj komentarz