Polecam pod choinkę

Na początku było dokładnie czterdzieści. Później bywało różnie, natomiast już nigdy nie powtórzył się tak dobry wynik. Najgorzej wypadł rok 2010 – siedem. Praca, drugi kierunek studiów (I rok), własne gospodarstwo domowe… Liczbę 40 przeczytanych książek osiągnęłam w 2004 roku. To były okolice matury, a zatem: masa wolnego czasu! Tak właśnie było w moim przypadku: nie miałam żadnych problemów z językiem polskim, jako przedmiot dodatkowy wybrałam geografię. W dodatku to była tzw. „stara matura” – nie musiałam się jakoś specjalnie do niej przygotowywać.

Czytanie stało się moją pasją już w zerówce, kiedy poznałam litery. Sama zaczęłam je układać w słowa i tak pewnego dnia przeliterowałam na głos tytuł jakiegoś dziennika, który leżał w moim rodzinnym domu na stole. Wkrótce po tym wydarzeniu udałam się z mamą do biblioteki, skąd wyszłam dzierżąc w małej dłoni „Plastusiowy pamiętnik” Marii Kownackiej.

W 2004 roku wpadłam na pomysł, aby zacząć prowadzić zeszyt, do którego wpisywałabym tytuły przeczytanych książek, a także krótkie komentarze na ich temat. Mimo mojego słomianego zapału do wielu rzeczy, akurat tego postanowienia udało mi się dotrzymać i tak już ósmy rok notes zawsze jest pod ręką. Umieszczam w nim symbol kolejnej przygody, którą było mi dane przeżyć podczas lektury. Takie notatki są nie tylko źródłem wspomnień, ale i wzruszeń. To także doskonała ściągawka w momencie, gdy ktoś znajomy potrzebuje pomocy przy wyborze prezentu lub szuka ciekawej książki do przeczytania.

Wielkimi krokami zbliżają się święta, które nawet jeśli nie kojarzą się nam już tak bardzo z ich istotą, czyli narodzinami Chrystusa, to jednak wciąż pozostają dla nas najbardziej rodzinnym czasem w roku. Czasem, w którym chcemy obdarowywać naszych bliskich prezentami, aby pamiętali, jak wiele dla nas znaczą. Wszystkim, którzy jeszcze nie mają pomysłu na upominki, polecam którąś z poniższych pozycji:

– klasyka, choć nietypowa: „Auteczko” Hrabala. Dla miłośników kotów i… ludzi. W niezwykle prosty sposób opisana historia pewnej przyjaźni. Trudnej, czasami szokującej, lecz prawdziwej.

– Kate Chopin „Przebudzenie” – o tym, jak znaleźć w sobie siły, by zmienić swój świat. W XIX wieku, gdy ją wydano, została zbojkotowana przez purytańskie społeczeństwo amerykańskie. Dziś mówi o tym, jak żyć w zgodzie z samym sobą.

– „Quidditch przez wieki” – niejaki Kennilworthy Whisp (a tak naprawdę J.K. Rowling, autorka serii o Harrym Potterze) jest twórcą książki, którą można znaleźć w bibliotece Hogwartu, a od kilku lat również na półkach mugolskich księgarni. Nie tylko dla najmłodszych – momentami bawi do łez nawet mnie, mającą ćwierć wieku już za sobą.

– „Kanalia” Pawła Pollaka – rewelacyjny kryminał psychologiczny. Zaskakuje, zmusza do myślenia. Realia dużego polskiego miasta oddane są niesamowicie prawdziwie, a czytając kolejne rozdziały nie mogłam pozbyć się wrażenia, że autor umieścił w tle mój ukochany Poznań.

– o obozach koncentracyjnych i II wojnie światowej przeczytałam wiele książek. Za jedną z najlepszych uważam „Autobiografię komendanta obozu oświęcimskiego” Rudolfa Hessa. To wstrząsające doświadczenie, móc poznać przemyślenia osoby odpowiedzialnej za śmierć milionów.

A o czym ja marzę, by znaleźć pod choinką? Zapewne o kolejnej książce kucharskiej. Jednakże to już zupełnie inna historia…

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*