Staramy sie pomóc zwierzętom

– Czym zajmuje się organizacja Otwarte Klatki?

– Działamy przy Rozbracie, zajmujemy się propagowaniem diety wegańskiej organizując co miesiąc kuchnię społeczną. Za każdym razem przygotowujemy poczęstunek oraz zapraszamy gości i prowadzimy dyskusje dotyczące różnych problemów społecznych. Otwarte Klatki współdziałają z Fundacją Viva, głównie w kampanii antyfutrzarskiej. Poza tym prowadzimy happeningi, organizujemy projekcje filmowe oraz zajęcia z dziećmi dotyczące kampanii antycyrkowej.

– Kto przygotowuje poczęstunek wegański?

– Głównie my, organizatorzy. Gotujemy tyle, aby wystarczyło dla wszystkich gości. Natomiast idea jest taka, żeby posiłki przynosiły osoby przychodzące, które wtedy jedzą za darmo. Osoby przychodzące bez jedzenia płacą 10 zł. Wszyscy jedzą tyle, ile chcą.

– Na co przeznaczacie zebrane pieniądze?

– Na materiały potrzebne do organizowania projekcji filmowych, pikiet, wyjazdów na targi koni. Poza tym pomagamy innym organizacjom, jeżeli są prowadzone akcje, w których chcemy uczestniczyć poprzez wkład finansowy.

– Ile osób działa w Otwartych Klatkach i kim one są?

– To studenci z różnych uczelni i kierunków, ale nie tylko, choć głównie są to młodzi ludzie. Osoby, które najbardziej angażują się w działalność, tworzą 15-osobową grupę. Natomiast jest spora grupa ludzi, którzy dostają informacje o przeprowadzanych akcjach, wtedy przychodzą i doraźnie pomagają.

– Od kiedy istnieją Otwarte Klatki?

– Zostały utworzone na przełomie sierpnia i września 2011 roku przez osoby, które działały w VegeOn-ie, również przy Rozbracie. Na początku nasza organizacja nazywała się Anima, ale w marcu zmieniliśmy nazwę na Otwarte Klatki.

– Dlaczego?

– Anima wielu ludziom kojarzyła się z inicjatywami, które nie miały nic wspólnego z naszymi działaniami. Biorąc pod uwagę fakt, że jesteśmy nowo utworzoną grupą, która nie jest jeszcze znana, postanowiliśmy zmienić nazwę na jasno i klarownie pokazującą na czym się skupiamy. Poza tym, grup i stowarzyszeń o nazwie Anima jest bardzo dużo.

– Formalnie jesteście stowarzyszeniem czy fundacją?

– W naszym gronie są osoby pracujące nad utworzeniem statutu, który pozwoliłby nam otrzymać nazwę stowarzyszenia. Na razie jesteśmy nieformalną grupą, która działa przy Kolektywie Rozbrat i współpracuje z Vivą.

– Co zmieni się po uzyskaniu statusu stowarzyszenia?

– Przede wszystkim, od strony prawnej, będziemy posiadać prawa regulujące naszą działalność, zyskamy możliwość ubiegania się o różne dofinansowanie z Unii Europejskiej.

– Dlaczego działacie? Czy pewnego dnia wstaliście z łóżek i stwierdziliście, że chcecie pomagać zwierzętom? Jaki przyświeca wam cel?

– Staramy się pomóc zwierzętom i zaniechać ich wykorzystywaniu. Chcemy przyczynić się do zamknięcia wszystkich hodowli futerkowych w Polsce.

– Dlaczego?

– Zwierzęta są okrutnie zabijane, żywcem obdzierane ze skóry. Żyją w małych klatkach, po kilka, kilkadziesiąt w jednej. Wydaje mi się, że tak błahy cel, jak noszenie futer przez kobiety czy mężczyzn, nie powinien prowadzić do tak brutalnego zachowania ludzi.

– Pojawiacie się na targach koni.

– Chodzimy do hodowców, sprzedawców, klientów i staramy się, aby zwierzęta czekające na sprzedaż miały czystą wodę, jedzenie, aby mogły się swobodnie poruszać i nie były przywiązane sznurkiem o długości jednego metra do jakiegoś samochodu, bądź słupa. Tak naprawdę niewiele możemy zrobić. Staramy się dokumentować te akcje: robimy zdjęcia, filmy, aby nagłośnić problem złego traktowania koni na takich targach.

Z Sonią Nawrocką
rozmawiała Katarzyna Oklińska

Fot. Katarzyna Oklińska

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*