Znowu słaby mistrz?

Zarówno w czołówce, jak i na dole tabeli bez większych zmian. Liderem nadal jest Legia, do spadku powinny szykować się GKS Bełchatów i Podbeskidzie, a jedynie jej w środku kosmetyczne poprawki. Wpływ na nie miały przede wszystkim niespodziewane porażki faworytów.

Przed tą serią spotkań wydawało się, że zespoły aspirujące o miejsce w europejskich pucharach bez większych problemów powinny wygrać swoje mecze. Jak się ostatecznie okazało, nic bardziej mylnego. Duże kłopoty miały już zespoły Lecha Poznań i Polonio Warszawa. Podopieczni Mariusza Rumaka dopiero po bramce Rafała Murawskiego w końcówce spotkania wyszarpali trzy punkty w pojedynku z Widzewem. Męczyli się także zawodnicy Piotra Stokowca, którzy po równie słabym jak w Łodzi spotkaniu wygrali 1-0 z Podbeskidziem. O ile mogę jeszcze zrozumieć trudności Lecha w meczu z Widzewem, o tyle Polonia powinna wygrać swoje spotkanie bez najmniejszych kłopotów o każdej porze dnia i nocy.

Jednak obu tym zespołom udało się wyjść obronną ręką z opresji, co jak udowodniły mecze Legii, Górnika i Śląska, jest wielką sztuką. A w zasadzie to wymienione przed chwilą drużyny powinny schować się gdzieś głęboko pod ziemią i czekać tam do następnej kolejki. Warszawianie w pierwszej połowie meczu z Jagiellonią nie istnieli na boisku. W drugiej ruszyli do ataku, ale tylko przez pierwsze piętnaście minut. Później białostoczanie ponownie ustabilizowali swoją grę. Dodając do tego jeszcze fatalne zachowanie Sulera przy drugiej bramce dla gości, śmiem twierdzić, że legioniści nie mieli prawa zdobyć żadnych punktów w tym pojedynku. Tym samym zaliczyli też pierwszą porażkę w sezonie.

Padł również inny zespół, który jak dotąd nie schodził z boiska pokonany. W Zabrzu gospodarze nieoczekiwanie ulegli Zagłębiu Lubin, które powoli wyrasta na najbardziej chimeryczną drużynę sezonu. Jak bowiem inaczej patrzeć na zespół, który potrafi ograć na wyjeździe Śląsk Wrocław oraz Górnika, a jednocześnie przegrywa u siebie z Podbeskidziem. A skoro już o Śląsku mowa, ten zaliczył kompromitującą wpadkę z Piastem Gliwice. Porażka 1-3 z gliwiczanami mimo prowadzenia 1-0, nie przystoi zespołowi, który aspiruje do gry w pucharach.

Porażki Legii, Śląska i Górnika potwierdzają i tak znaną już tezę, że w naszej lidze każdy może wygrać z każdym. Ukazuje to również, że walka o tytuł mistrzowski najprawdopodobniej znowu będzie się toczyć do samego końca. Obym się mylił, ale mam wrażenie, że znowu będziemy mieli słabego mistrza.

I na koniec na oddzielne słowa „uznania” zasługują piłkarze Wisły Kraków. Konia z rzędem temu, kto przed meczem przewidział, że w ostatniej minucie stracą oni wygraną, mimo że przez większość spotkania grali z przewagą jednego zawodnika, a pod koniec Korona miała już tylko dziewięciu graczy. Taki wyczyn ciężko będzie powtórzyć. Wiślacy bezapelacyjnie zostali największymi przegranymi tej serii spotkań, co jest idealnym podsumowaniem ich beznadziejnej dyspozycji w tym sezonie.

Komplet wyników 11. kolejki:
Ruch Chorzów – Lechia Gdańsk 0-1 (Łazaj ’86)
Widzew Łódź – Lech Poznań 0-1 (Murawski ’80)
Podbeskidzie – Polonia 0-1 (Piątek ’66)
Śląsk Wrocław – Piast Gliwice 1-3 (Mila ’29 – Kędziora ’40 k., Jurado ’44, Zbozień ’77)
Legia Warszawa – Jagiellonia Białystok 1-2 (Rzeźniczak 53 – Plizga ’36, Frankowski ’76)
Górnik Zabrze – Zagłębie Lubin 0-2 (Pawłowski ’23, ’73)
Korona Kielce – Wisła Kraków 1-1 (Korzym ’94 – Genkow ‘26)
GKS Bełchatów – Pogoń Szczecin 0-1 (Rogalski ’27)

Bohater kolejki: Szymon Pawłowski
Antybohater kolejki: Marko Suler – fatalne zachowanie przy drugiej bramce dla Jagi
Mecz kolejki: Legia Warszawa – Jagiellonia Białystok
Parodia kolejki: Postawa piłkarzy Wisły Kraków – stracone pewne zwycięstwo

Więcej informacji na www.zkrotkiejpilki.com.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*