Bogu ofiarował Paddy swoje życie

Informacja spadła, jak grom z jasnego nieba. Najpierw było niedowierzanie i skrupulatne sprawdzanie, czy to prawda. Potem już tylko czekanie na jego przyjazd.

Sprawcą zamieszania był John Paul Mary, bardziej znany jako Paddy Kelly (wokalista znanego w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych) zespołu The Kelly Family. Do jego niebywałego sukcesu w dużej mierze przyczynił się właśnie on, tworząc przebój „An Angel”. Był uwielbiany przez żeńską część publiczności. Jednak podróże po całym świecie, tysiące fanek i życie w dostatku nie uczyniły go do końca szczęśliwym, wręcz przeciwnie. Jak powiedział w jednym z wywiadów, „…to spowodowało wielką pustkę, której nic nie było w stanie wypełnić. Całe zamieszanie wokół nas stało się dla nas ważniejsze, niż inne wartości. Zostaliśmy po prostu odwróceni od tego, co naprawdę istotne”.

Będąc u szczytu sławy, przeżył ogromny kryzys osobisty. Wszystkie jego ideały dotyczące miłości zostały zniszczone. Zaczął czytać Biblię, szukać prawdy, a przede wszystkim odpowiedzi na pytania: „skąd pochodzę?”, „co tu robię?”, i „dokąd idę?

John Paul Mary obejrzał kiedyś w telewizji program dokumentalny o znanym miejscu pielgrzymek Lourdes. „Odebrałem to jako znak i czułem się tam magnetycznie przyciągany. Dwa, trzy dni później pojechałem tam na cztery dni z moimi siostrami. Kupiłem sobie różaniec i zacząłem się modlić. Przeżyłem kilka głębokich doświadczeń. Dla mnie to było coś takiego, jakby Matka Boska zaszczepiła w mojej duszy nasienie, a z pomocą modlitwy i sakramentów moja wiara rosła krok po kroku” – opowiada.

I tak, pełen energii i zwariowanego stylu bycia, Paddy znalazł Boga, któremu ofiarował swoje życie. W 2004 roku wstąpił do zakonu św. Jana we Francji. Wiodąc życie szczęśliwego mnicha, odwiedza wiernych i z niebywałym przekonaniem daje świadectwo swojej wiary. Z taką też misją przybył do Polski. Październikowe spotkania w parafiach św. Stefana w Warszawie i św. Stanisława Kostki w Krakowie na pewno długo pozostaną w pamięci uczestników.

– Jechałem z nastawieniem, że zobaczę kogoś, kto przez tyle lat był moim idolem, kogoś, kogo znałem ze sceny. Pokazał mi, że jest już innym człowiekiem. Zmienił się. W oczach miał wypisane szczęście, jakiego jeszcze nie widziałem – opowiada Kamil z Rybnika, uczestnik spotkania w Krakowie.

Program spotkań był jednakowy. O godzinie 18 uroczysta msza święta, potem nabożeństwo różańcowe. Następnie brat John Paul Mary mówił o swojej drodze do Boga, o nawróceniu, które dało mu nowe życie. Prawdziwie magiczne chwile wierni przeżyli podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. Nie mogło obyć się bez śpiewu. Usłyszeliśmy m. in. „Abba Father”, „Ave Maria” i „Thanking Blessed Mary”.

– Wyszłam z kościoła, jak zaczarowana, wzruszona i zadumana – wspomina Iza, uczestniczka spotkania w Warszawie.

Choć emocje jeszcze nie opadły, już odlicza się czas do następnego spotkania, którego brat John Paul Mary nie wykluczył.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*