Czytelnik boi się, uśmiecha, rozpacza

„Marina” dorównuje poprzednim publikacjom Carlosa Ruiza Zafóna. Polecam ją nie tylko fanom hiszpańskiego pisarza, ale także czytelnikom poszukującym dobrej lektury. Przy tej książce krew ścina się w żyłach. Odważycie się po nią sięgnąć?

„Pod koniec lat siedemdziesiątych Barcelona była fatamorganą alei i zaułków, gdzie można było się cofnąć o trzydzieści lub czterdzieści lat, przekraczając zaledwie próg przedsionka jakiegoś domu lub kawiarni. Czas i pamięć, historia i fikcja zlewały się w tym czarodziejskim mieście niczym akwarele na deszczu. Tam właśnie, pośród dekoracji zbudowanych z katedr i domów rodem z baśni, pośród odgłosów dochodzących z uliczek, które już nie istnieją, rozegrała się ta historia.”

Carlos Ruiz Zafón po raz kolejny przenosi nas w intrygujący świat Hiszpanii XX wieku. „Marinę” napisał w Los Angeles w latach 1996 i 1997, a więc na długo przed powstaniem, znanych już w Polsce, „Cienia wiatru” czy „Gry anioła”. Jak sam pisze we wstępie, ta publikacja jest najtrudniejszą do sklasyfikowania, a zarazem najbardziej osobistą. Tak jak pozostałe jego książki, „Marina” góruje na listach bestsellerów w większości księgarń.

Óscar Drai, główny bohater i narrator, wychowuje się w internacie. To on prowadzi nas za rękę przez labirynt zaklętych ulic do najdalszych zakątków duszy. Z dopiero co poznaną dziewczyną, Mariną, odkrywają tajemnice drzemiące wśród secesyjnych pałacyków. Mrożącą krew w żyłach przygodę zaczynają na cmentarzu w dzielnicy Sarriá. Postanawiają podążać za damą w czerni, odwiedzającą regularnie bezimienny grób.
Bohaterowie niemal dotykają przerażających wspomnień, choć, jak mówi Marina, „wspominamy tylko to, co nigdy się nie wydarzyło”.

Akcja powieści jest bardzo dynamiczna już od pierwszych stron. Nabiera szczególnego charakteru, dzięki wyrazistym opisom scenerii i nietuzinkowości postaci. Bogaty język autora perfekcyjnie maluje obrazy w naszej wyobraźni. Nie czytamy o Barcelonie – jesteśmy w niej. Czytelnik staje się uczestnikiem wszystkich zdarzeń: boi się, uśmiecha i rozpacza.

Fot. Agata Ornafa

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*