Nasi mistrzowie dyplomacji

W środę, 12 października w polskich mediach pojawiła się informacja, że nasz rząd zerwał negocjacje z Francuzami w sprawie zakupu dla naszej armii śmigłowców Caracal. Jak wiceszef MON – Bartosz Kownacki, skwitował nieudaną próbę współpracy? – To kompromitacja i pokaz klasy Francuzów, niż jakakolwiek wojna dyplomatyczna. To strona francuska zapraszała nas oficjalnie, teraz wypraszają. Można było znaleźć inną formę. Ale to są ludzie, którzy uczyli się jeść od nas widelcem parę wieków temu. Być może w taki sposób teraz się zachowują. To oczywista historia…Henryk Walezy, zapraszam do poczytania. To trochę kompromituje stronę francuską. Dla nas niewielka strata.

Wypowiedź polityka PiS wywołała burzę, na co wpływ ma na pewno to, że jest szeroko i chętnie komentowana przez polityków opozycji. Wykorzystali oni to do dyskredytowania Kownackiego w oczach społeczeństwa. Czy słusznie? Wypowiedź wiceszefa MON jest z pewnością kompletnie nie na miejscu i jest ona raczej upustem emocji, niź trzeźwym podsumowaniem sytuacji. Pokazuje ona jednak, że poziom dyplomacji u naszych polityków nadal kuleje. Dlaczego nadal? Oto zestawienie kilku dyplomatycznych wpadek naszych polityków z ostatnich lat.

1. „Dunki to… kaszaloty” – Bronisław Komorowski (2011)
Tak powiedział na Uniwersytecie Rzeszowskim będący wówczas marszałkiem Sejmu, były prezydent RP. W trakcie wykładu przywołał on anegdotę: – Gdy byłem wiceministrem obrony narodowej, pojechałem do Danii. Tam chciałem koniecznie zobaczyć statek marynarki, na którym służyły także kobiety. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego taka sytuacja nie budzi tam żadnych problemów. No i w końcu mnie tam zawieźli i pokazali. Wtedy zrozumiałem. Dunki nie są najpiękniejszymi kobietami, a to były… kaszaloty.

2. Selfie Jacka Kurskiego na Majdanie (2015)
Rok temu w polskim internecie zawrzalo. Poseł PiS Jacek Kurski swoją wizytę na kijowskim Majdanie zwieńczył klasycznym selfie czyli własnoręcznie robionym zdjęciem swojej twarzy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie tło owego zdjęcia, którym były barykady oraz ogólny obraz pobojowiska. Politykowi zarzucono brak taktu oraz próbę zbicia kapitału politycznego na nieszczęściu naszych wschodnich sąsiadów. Trzeba przyznać, że o ile sam pomysł wyjazdu na Majdan można uznać za gest solidarności ze strony Kurskiego, to pamiętne zdjęcie było zbędne i wywołało niesmak zarówno u Polaków, jak i wielu Ukraińców.

3. Niedyspozycyjność Aleksandra Kwaśniewskiego (1999, 2007)
Ból prawego golenia czy choroba filipińska, to tylko niektóre z tłumaczeń dziwnego zachowania byłego prezydenta RP – Aleksandra Kwaśniewskiego. Niestety, związanego z alkoholem (wizyta na Cmentarzu Ofiar Totalitaryzmu w Charkowie, wiec wyborczy w Szczecinie). Polityk SLD tłumaczył prasie, że: „Nie wypadało odmawiać, gdy częstowano nas tym i tamtym…”. To kiepskie wytłumaczenie dla głowy państwa.

4. Mitt Romney przyjęty jak król (2012)
Sporym echem odbiła się w naszym kraju w 2012 roku wizyta ówczesnego kandydata na prezydenta Stanów Zjednoczonych Mitta Romneya. Na pierwszy rzut oka, wizyta jak wizyta, nawet jeśli był to tylko kandydat na urząd prezydenta, to jego przyjęcie było dość dużym wydarzeniem w skali naszego kraju. Krytyka na rządzących spadła jednak nie za sam pomysł ugoszczenia Romneya, a za jego sposób. Amerykańskiego polityka przyjęto bowiem z wszelkimi honorami, w asyście amerykańskich flag, przy udziale ówczesnego premiera Donalda Tuska oraz byłego prezydenta Lecha Wałęsy. Fachowcy uznali to jako oznakę słabości naszego rządu, który „staje na rzęsach” przy okazji wizyty pierwszego lepszego gościa zza granicy. Romney na wygranie wyborów większych szans nie miał, a pompa towarzysząca jego wizycie mogła zostać odebrana jako lizusostwo, a także czynnik generujący niechęć faworyta do zwycięstwa w wyborach – Barracka Obamy do naszego kraju.

5. Bronisław Komorowski w Japonii (2015)
Chcąc nie chcąc, jedno nazwisko w naszym zestawieniu pojawia się dwukrotnie. Zwycięzcą tego rankingu jest Bronisław Komorowski i jego wizyta w japońskim parlamencie. W trakcie oprowadzania go po sali obrad, zachowywał się bardzo dziwnie. Sprawiał wrażenie „podchmielonego” , a w kulminacyjnym momencie wszedł w butach na fotel odpowiednika polskiego marszałka Sejmu. Myślął chyba, że jest to swego rodzaju stopień. Po szybkiej interwencji jednego z gospodarzy, Komorowski z fotela zszedł, ale sytuacja wywołała konsternację wśród Japończyków.

Wojciech Kapustka
Fot. Andrzej Piechocki

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*