Strzelanina przed bitwą

Gran Derbi – zapowiadane jako najbardziej wyrównane od lat – zakończyły się niewidzianym już dawno pogromem. Myli się jednak ten, kto sądzi, że walka o prymat w Hiszpanii już jest rozstrzygnięta. Przeciwnie. Ona dopiero się zaczęła.

Najpierw było trzęsienie ziemi. A później na Królewskich spadały już tylko kolejne ciosy. Xavi, Pedro, Villa… i tak do pięciu. Znamienne, że żadnego trafienia nie zaliczył ani Messi, ani Cristiano Ronaldo – powszechnie uważani za liderów swoich drużyn. Ba, za najlepszych piłkarzy świata. W poniedziałek to nie oni byli na pierwszym planie. Ale do szatni schodzili w nastrojach diametralnie różnych.

Wynik 5:0 jest o tyle szokujący, że Gran Derbi zapowiadano jako najbardziej wyrównane od lat. Rozpędzona Barcelona, rozpędzony Real. Jednak tym razem to tylko Katalończycy zachowali na boisku ten rozpęd.

Jose Mourinho upokorzony – krzyczą hiszpańskie gazety. Ale to może, paradoksalnie, stać się w jego dłoni atutem. Barcelonę, zasłużenie, komplementują dziś wszyscy. Nad Realem zachwyty – przynajmniej na moment – ucichną. Portugalczyk przekonał się na Camp Nou, ile jeszcze ma do zrobienia. Przed Realem i Barceloną wiele spotkań, w tym rewanż na Santiago Bernabeu. Sezon w Hiszpanii jeszcze się nie skończył. Prawdziwa bitwa między dwoma gigantami dopiero rozgorzała. I to na dobre.

Fot. www.fcbarcelona.com

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*