Nareszcie na miejscu

Podróż do Hiszpanii była bardzo wyczerpująca. Przesiadki, zmiana samolotu, nie dało się nawet zmrużyć oka. Marzę o kąpieli i wygodnym łóżku. Z lotniska odbierają nas dwaj mężczyźni. Pierwszy odpowiedzialny jest za projekt Erasmus, drugi, Brytyjczyk, ma być naszym tłumaczem.

Dojeżdżamy na miejsce. Piękna okolica. Pełno zieleni, a to przecież dopiero marzec. Jest noc. Temperatura wynosi 15 stopni. Cudownie! Wchodzę do mieszkania, całkiem przyjemnie urządzone. Razem z Kasią wybieramy pokój z łazienką. Wymarzona kąpiel i zapadamy w sen.

Budzę się, wyglądam przez okno, a tam piękne słońce. Słyszę dzwonek do drzwi. O, nie! To Amalia, nauczycielka hiszpańskiego Zaspałyśmy! Zamieszanie, gdzie są płatki i mleko? Kto pierwszy do łazienki? Już spokój. Udało się. Nasz język jest na poziomie podstawowym, więc mamy dużo zaległości do nadrobienia. Godzina 13.30 – Amalia wychodzi. Udajemy się na długi spacer po Granadzie. Piękne, czyste ulice, uśmiechający się ludzie i atmosfera radości. Docieramy do starego miasta, które znacznie różni się od tego, co do tej pory widziałam. Białe, stare, lekko odrapane kamieniczki, wąskie brukowane uliczki i drzewka pomarańczowe. Wchodzimy bardzo wysoko, a tam rozpościera się widok na całą Granadę i zabytkową Alhambrę – największą atrakcję miasta.

Zmęczeni atrakcjami dnia, wracamy do naszego mieszkania, by odpocząć przy lampce Sangrii z pomarańczami.

Fot. Zosia Kozalska
———————————–
Autorka jest studentką Wyższej Szkoły Umiejętności Społecznych w Poznaniu.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*