Codziennie ponad cztery miliony pasażerów korzystają w nowojorskiego metra. I właśnie tutaj osadzona jest akcja filmu „Metro strachu”.
Uwagę przyciąga gwiazdorska obsada: John Travolta (Ryder) oraz Denzel Washington (Walter Garber). Nad jakością obrazu czuwa reżyser Tony Scott, który chlubi się takimi produkcjami, jak „Zagadka nieśmiertelności”, „Top Gun” czy „Zawód: szpieg”.
Czworo bandziorów, na czele Ryderem – bo tak każe siebie nazywać – porywa pociąg metra. W zamian za uwolnienie pasażerów, żądają 100 milionów dolarów. Niecne zamiary porywaczy próbuje udaremnić szef ochrony – Walter Garber. Tylko z nim Ryder gotów jest negocjować. Garber stanie przed nie lada dylematem: ryzykować życie pasażerów czy jednak spełnić żądania terrorystów. Czasu jest niewiele.
To typowe kino akcji. Prochu tutaj nie wymyślono. Fabuła cały czas trzyma w napięciu, ale odgadnięcie zakończenia nie jest wyzwaniem szczególnie trudnym. Nie brakuje, mimo tego, niespodziewanych zwrotów zdarzeń. Na ekranie widzimy solidną grę wymienionych powyżej aktorów. Szkoda tylko, że tak dużo scen jest najzwyczajniej przegadanych.
Mimo to, z czystym sumieniem, mogę polecić najnowsze dzieło Tony’ego Scotta każdemu niewybrednemu sympatykowi filmów sensacyjnych. Na jesienne długie wieczory, jak znalazł.
Dodaj komentarz