Zatwierdzenie wyboru prezydenta USA przez Kongres jest zwykle formalnością, tym razem jednak doszło do skandalu. Do parlamentu wtargnęli radykalni zwolennicy Donalda Trumpa, który na wiecu (tuż przed posiedzeniem) zadeklarował, że nigdy nie uzna swojej porażki. Wzywał wręcz do rewolucji czy zamachu stanu. Ostatecznie poradzono sobie z ekstremistami. Niestety, są ofiary śmiertelne i ranni.
Na Kapitolu skandal. Podburzający swoich zwolenników, Donald Trump doprowadził do tak ogromnej radykalizacji, że obrady Kongresu zostały przerwane. W miejscu nazywanym świątynią demokracji szerzyły się wandalizm i anarchia. Lider senackiej większości, republikanin Mitch McConell, jeszcze przed atakiem szaleńców (to m. in. entuzjaści teorii spiskowych QAnon oraz ludzie darzący sympatią Konfederację – rasistowskie siły Południa w wojnie secesyjnej), apelował, by zaakceptować zwycięstwo prezydenta elekta Joe Bidena. Argumentował, że skoro tak zadecydowali wyborcy, nie można sprzeciwiać się ich woli. Ponadto, podkreślił, wyniki zostały certyfikowane przez władze stanowe, znany jest werdykt Kolegium Elektorów, a wątpliwości w sprawie. uczciwości wyborów rozwiały sądy. Przewodniczący obradom, wiceprezydent USA Mike Pence potępił działania radykałów, odcinając się od Donalda Trumpa. Co ciekawe, to on wezwał na Kapitol Gwardię Narodową, by pozbyć się sprawców zamieszek. Pence powiedział, że przemoc nie mogła zwyciężyć, bo zawsze triumfuje wolność.
To tragiczny dzień dla amerykańskiej demokracji. Światowi przywódcy obserwowali to, co działo się w USA, z dużym niepokojem. Podsycane przez Trumpa napięcia społeczne, agresywna retoryka i konsolidacja twardego, fanatycznego elektoratu, to czynniki, które zaszkodziły Republikanom już wcześniej. W konserwatywnej od lat Georgii w dodatkowych wyborach do Senatu dwa mandaty zdobyli Demokraci, co oznacza, że ta partia ma pełnię władzy – prezydenta i większość w obu izbach parlamentu.
Trump był sabotażystą dla Republikanów, sprawcą nieszczęścia całego narodu. Rany będą się goić długo… Ustępujący w smutnych okolicznościach przywódca stworzył swoistą sektę, zatem nie ma zwolenników, tylko wyznawców. Oby Republikanie wrócili do dziedzictwa chociażby Johna McCaina, z korzyścią dla demokracji w USA, która do tej pory była inspiracją dla innych narodów.
Fot. z ekranu tv – TVP INFO
Dodaj komentarz