„27 śmierci Toby’ego Obeda” Joanny Gierak-Onoszko (2020 rok – Nagroda Nike) jest reportażem przede wszystkim uświadamiającym. Opowiada o wielkich krzywdach, ale również o tym, jak ważnym procesem w Kanadzie jest pojednanie, zarazem wybaczenie, które nie przychodzi łatwo.
Autorka przedstawia nam życie rdzennych mieszkańców Ameryki. Ich los jest przeciwieństwem wyidealizowanego wizerunku Kanady, który zwykle znajdujemy w mediach. Każdy rozdział książki przedstawia koszmar jednego z bohaterów. Bieda, wykluczenie, zniszczone dzieciństwo. Główną osią reportażu jest natomiast „zabieg” stosowany wobec rdzennych dzieci – odbieranie ich rodzicom i zamykanie w szkołach z internatem. Były one (ponieważ, na szczęście, już nie istnieją) prowadzone w większości przez chrześcijańskich duchownych. To co spotyka tam te dzieci, jest otwarcie nazwane niszczeniem całych rodowitych narodów. Przemoc fizyczna, psychiczna, seksualna jest w nich na porządku dziennym.
Bohaterowie reportażu domagają się przede wszystkim przeprosin, ale również odszkodowań pieniężnych. Procesy toczą się latami, związane są z bolesnym wspominaniem krzywd nie tylko swoich – także rodziców i dziadków, którzy też przeszli przez to piekło. Orzekający o przyznaniu rekompensat korzystali z systemu punktowego – punkty za cierpienie przeliczone zostały na pieniądze. Przykład: 45-60 punktów za powtarzające się stosunki seksualne. Naprawdę zrujnowane życie da się przełożyć na pieniądze?
Co uderzyło mnie podczas czytania tej książki? To, że tak niewielu sprawców poniosło konsekwencje. Księża, siostry zakonne, pracownicy świeccy. Tylko nieliczni z nich stanęli przed sądem. Tym bardziej zatrważające jest, że ofiary do dziś nie usłyszały oficjalnych przeprosin ze strony głowy Kościoła katolickiego.
Fot.Istockphoto
Dodaj komentarz