Rozpoczyna się mecz, który nie zapowiadał się wcale łatwo, gdy zobaczymy wyniki zespołu krakowskiego w spotkaniach z silnymi rywalami.
Obejmujemy prowadzenie na krótko, ale gdy gospodarze je przejmują, to też tylko na krótko. Trwa to do wyniku 17:17 na nieco więcej niż 2 minuty /2:20/ przed zakończeniem pierwszej kwarty. Później inicjatywę przejmują zawodnicy AGH i pierwsza kwarta kończy się wynikiem 24:19. W drugiej trwa wyrównany mecz przez pierwsze 4 minuty 33:30 /6:10/, po czym ponownie gospodarze zwiększają swoją przewagę, najpierw do 4 punktów, a w ostatnich 2 minutach do 10 punktów: 49:39. Niepokoić musi strata 49 punktów w pierwszej połowie meczu z zespołem, który średnio zdobywał w meczu 73,7 punkta. Przerwa i nadzieja, że w drugiej połowie będzie lepiej.
Rzeczywiście, było już znacznie lepiej. Poprawiamy grę w obronie i na efekty nie trzeba było długo czekać. Nie oznacza to, że gwałtownie odrabiamy straty, raczej mozolnie, ale ograniczyliśmy zdobycze punktowe rywala, natomiast na szybszą pogoń przeciwnika nie pozwala nam druga nasza słabość w tym meczu: skuteczność rzutów za 3 punkty. Mimo to, w ostatniej 1,5 minucie tej kwarty dzięki serii 7:0 doganiamy drużynę krakowską i ustalamy wynik po trzeciej kwarcie 64:64.
Mecz rozpoczyna się od nowa. Trzy wcześniejsze kwarty nie mają znaczenia. Równe szanse. Która drużyna wykorzysta swoją lepiej? Nie wiem, czy to istotne, ale zespół gospodarzy szuka swojej szansy w rzutach za 2 punkty, drużyna Enei za 3 punkty. Lepiej na tym wychodzą krakowianie. My, niestety, na 6 prób wykorzystujemy tylko jedną, co przekłada się na końcowy dorobek punktowy. Przegrywamy 86:84 i można powiedzieć, że szkoda pierwszej, tak wysoko przegranej połowy meczu
Suzuki 1LM AGH Kraków – Enea Basket Poznań 86:84/24:19, 25:20, 15:25, 22:18/
Punkty dla Enei zdobyli: M. Tomaszewski 16, 1×3, J. Fiszer 15, 2×3, 5 zb., B. Ciechociński 12, W. Fraś, 12, 6 zb., J. Nowicki 11, 1×3, 6 zb., M. Wielechowski 7, P. Stankowski 6, J. Andrzejewski 3, 1×3.
– dla AGH najwięcej punktów zdobyli: P. Wydra 22, 3×3, 5 zb., Sz. Szmidt 17, 4×3, M. Lis 13, 1×3, K. Rojek 13, 5 zb., M. Abdelaal 10, 6 zb.
Fot. Beata Brociek
Dodaj komentarz