Byłby to dobry nałóg

Suzuki 1LM MKKS Żak Koszalin – Enea Basket Poznań 94:103 /24:19, 21:33, 30:25, 19:26/

W Koszalinie, w ataku wznieśliśmy się na wyżyny. Nie tylko, że zdobyliśmy 103 punkty, ale trafiliśmy 14(!) trójek, co nie jest typowym dla nas osiągnięciem. Może to wejdzie w nałóg naszym zawodnikom, a my nie będziemy mieć nic przeciwko temu, by nie poddali się kuracji odwykowej.

Wręcz doskonale zaczyna Marcin Tomaszewski, który zna i dobrze się czuje w tej sali, a zaczyna od zdobycia pierwszych 7 punktów dla Enei. Gdy później jeszcze Wojtek Fraś dokłada trójkę, pozwala to drużynie poznańskiej objąć prowadzenie 6 punktami. Sześcioma, bo gospodarze też nie śpią i mają swoje zdobycze. Jest 5. minuta spotkania, czyli pierwszej kwarty. Wystarczą jednak 2 kolejne minuty, by pojawił się wynik remisowy 12:12 /3:10/. Jeszcze raz obejmujemy prowadzenie /16:14/, ale pozostała część pierwszej kwarty należy do gospodarzy. Kwarta początkująca spotkanie kończy się wynikiem 24:19, stosując tym razem poprawny zapis i uwzględniając zespół koszaliński na pierwszym miejscu.

Druga kwarta toczy się początkowo z niewielką przewagą Żaka, ale cały czas depczemy po piętach, aż wreszcie „wydeptaliśmy” najpierw remis 31:31 /5:52/, by na 3 minuty przed zakończeniem tej kwarty uzyskać 4 punkty przewagi 40:36 /3:01/, według odwróconego zapisu /gospodarze na drugim miejscu/. To jednak nie koniec emocji w tej części meczu, bo gdy na 20 sekund przed zakończeniem pierwszej połowy spotkania Iwo Maćkowiak trafia trójkę, nasza przewaga urasta do 7 punktów: 52:45 i to już jest koniec tej kwarty.

Druga połowa meczu zaczyna się niezwykle pozytywnie dla nas. M. Tomaszewski i M. Wielechowski trafiają na przemian to dwójkę to trójkę, a później jeszcze poprawiają ten wyczyn, przewaga zespołu przyjezdnego rośnie do 15 punktów: 61:46. Najwyższe prowadzenie w dotychczasowym czasie gry, a ponieważ gra nam się układa, to już myślimy, w jakich nastrojach będziemy wracać do domu. Niestety, ale gospodarze nie są skłonni nam pomagać w świętowaniu zwycięstwa i w odpowiedzi na nasze 2 punkty dorzucają 10 swoich 56:63 /6:51/. Teraz następuje okres gry z wyrównanymi zdobyczami punktowymi, a nasza przewaga waha się w granicach 4- 9 punktów. I tak trwa ta „zabawa” do 1:26 minuty przed zakończeniem tej kwarty. No nie, gospodarze zupełnie nie potrafią się bawić. Na domiar złego, w ostatniej minucie rzucają 2 trójki i zadowoleni zmniejszają nasze prowadzenie do 2 punktów: 75:77. Co z tym naszym powrotem: na tarczy, czy z tarczą? Wszystko rozstrzygnie się w ostatnich 10 minutach.

Czwarta kwarta to ciąg dalszy doskonałej postawy w ataku Michała Wielechowskiego i Marcina Tomaszewskiego, a ponieważ i koledzy chcą się dobrze zapisać w protokole, to nasza przewaga rośnie ponownie do 15 punktów: 92:77 /5:05/, minutę później do 17 punktów 98:81 a niespełna 3 minuty przed zakończeniem spotkania nawet do 19 -103:84 /2:49/. Tego meczu już drużyna koszalińska nie może wygrać, a my przegrać. Ostatecznie po dołożeniu przez zawodników miejscowych jeszcze 10 punktów, spotkanie kończy się naszą wygraną 103:94, ku zadowoleniu trenerów, zawodników i myślę poznańskich kibiców.

Dla Enei punkty zdobyli: M. Tomaszewski 28, 3×3, M. Wielechowski 20, 5×3, J. Fiszer 16, 1×3, M. Dymała 15, 2×3, W. Fraś dd 10, 1×3, 14 zb., J. Andrzejewski 4, 1×3, I. Maćkowiak 3, 1×3, J. Nowicki 3, P. Stankowski 2; dla Żaka najwięcej punktów zdobyli: J. Dłoniak 26, 4×3, A. Łabinowicz 18, 3×3, 5 zb., M. Marcinkowski 16, 1×3, 5 zb., M. Itrich 9, 5 zb.

Fot. Beata Brociek

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*