Wczoraj, w ramach Simchat Chajim Festival, widzowie mieli okazję obejrzeć monodram „Rachela”. W tytułową rolę Racheli Auerbach wcieliła się Jowita Budnik.
Całość trwającego 45 minut spektaklu opiera się na zapiskach Racheli z czasów II wojny światowej. Są one szczególnym źródłem pamięci o wydarzeniach z getta – wtedy to bowiem autorka przy ulicy Leszno 40 w Warszawie prowadziła kuchnię.
Monodram jest swoistą opowieścią. Opowieścią, w której wybrzmiewają głosy tych, którzy korzystali z kuchni. Jest też zapisem scen, które ukazują obraz okrucieństw wojny. Jedną z dominant opisu jest głód, który w pewien sposób zabija myślenie o różnych aspektach życia. Pokazuje również, że indywidualne losy – paradoksalnie – tracą na znaczeniu w starciu z machiną zniszczenia, a są ważne jedynie dla osób bliskich. Pamięć o tym jest możliwa właśnie dzięki pamiętnikom takim jak Racheli Auerbach.
Po monodramie odbyło się spotkanie z Jowitą Budnik prowadzone przez Annę Maciejewską. Dzięki pytaniom – zarówno ze strony prowadzącej, jak również osób z widowni – widzowie mogli dowiedzieć się nie tylko o szczegółach przygotowań do roli, jak również na temat samej Racheli.
Całość – w moim odczuciu – zrobiła piorunujące wrażenie, nie tylko na piszącym te słowa, ale również na wielu widzach. Poczucie wojennej grozy, izolacji, wojennego szczęścia podszytego beznadzieją i wizją zbliżającej się śmierci towarzyszy mi do teraz. I pewnie prędko nie opuści.
Fot. https://www.facebook.com/SimchatChajim
Dodaj komentarz