Każdy może być kim chce

„Player One” to film z serii Akcja, Sci-Fi i Przygody. Jego akcja toczy się w 2045 roku, poznajemy historię 20-letniego Wadego Wattsa (Tye Sheridan) mieszkającego w Columbus (Ohio). Jest on graczem w wirtualnym świecie OASIS.

To właśnie tam ludzie spędzają większość czasu, by uciec od codziennych problemów. W tej grze każdy może być kim chce, a ogranicza go jedynie własna wyobraźnia. Historia zaczyna się w momencie śmierci twórcy gry OASIS, Jamesa Hallidaya (Mark Rylance). Z jego ostatniej wiadomości dowiadujemy się, że umieścił ukrył w grze  pewną treść (easter egg). Kto ją zdobędzie, ten przejmie nad nią kontrolę, a także cały majątek po Hallidayu. Nasz bohater Wade rusza więc z grupą przyjaciół, aby odnaleźć „jajo”. Jak się okazuje, nie tylko gracze chcą je zdobyć, ale również jedna z korporacji, która zrobi wszystko dla przejęcia kontroli nad grą.

Fabuła filmu jest prosta i dość przewidywalna. Zawiera też, niestety, dziury logiczne (np. sposób grania w OASIS, który nie ma racji bytu nawet w świecie przedstawionym w filmie). Niektóre wątki są kiepsko podkreślone i za szybko się kończą (np. relacje rodzinne głównego bohatera, które są nakreślone kilkoma zdaniami i scenami). Niestety, taki sposób przedstawienia tych relacji Wadego z rodziną powoduje, że ona nas nie obchodzi.

Akcje są dynamiczne, na ekranie dużo się dzieje. Jeśli chodzi o efekty 3D, jest  w porządku. Muzyka także bardzo  dobrze wpasowuje się w klimat filmu. Polski dubbing momentami nienaturalny i sztywny,  głównie w rozmowach, które powinny ukazać emocje.

„Player One” to dobry film akcji, z prostą fabułą i bohaterami.  Z  ładnie wykreowanym światem. Niestety, z kiepskim końcowym morałem.

Fot. zrzut ekranu www.youtube.com

 

 

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*