Kryzys nadal trwa

Sparing reprezentacji Polski z Czechami zakończył się zwycięstwem naszych południowych sąsiadów 1:0. To już trzecia porażka biało-czerwonych z rzędu.

Reprezentacja Polski na zwycięstwo czeka od 28 czerwca, kiedy to pokonała na Mistrzostwach Świata Japonię 1:0. Kibice, którzy usiedli na trybunach stadionu w Gdańsku, oczekiwali przełamania Polaków. Już pierwsze minuty spotkania pokazały, że będzie o to bardzo trudno. Tak naprawdę, po kilkudziesięciu sekundach mogliśmy przegrywać to spotkanie. W pierwszej połowie przeważali Czesi, którzy kilka razy sprawdzili czujność Skorupskiego w bramce. Polacy odpowiedzieli strzałem Klicha w 9. minucie. Paradoksalnie, 2 połowa spotkania, w której straciliśmy bramkę, wyglądała w wykonaniu Polaków zdecydowanie lepiej. To Czesi byli jednak skuteczni. W 52. minucie Jakub Jankto zapewnił im zwycięstwo.

Najgorzej wyglądała formacja defensywna. Bednarek i Kamiński udowodnili, że są daleko od optymalnej dyspozycji. Nie jest to jednak żadną niespodzianką. Bednarek przecież ogląda mecze Southampton z trybun, a bez wybieganych minut nie da się grać jak równy z równym na takim poziomie. Kamiński grał bardzo niepewnie, co również wiąże się ze słabą grą tego zawodnika w Bundeslidze.

O murawie na gdańskim stadionie na pewno nie zapomni Robert Lewandowski. W 55. minucie spotkania, po podaniu Frankowskiego, polski snajper znalazł się przed stuprocentową sytuacją do zdobycia bramki. Niestety, piłka zmieniła tor lotu po tym, jak odbiła się od nierówności. Lewandowski czeka na gola od 642 minut. Tylko 21 minut dzieli go od wyrównania niechlubnego rekordu z początków jego reprezentacyjnej kariery, kiedy to nie mógł trafić do siatki rywala w 11 spotkaniach. Okazją na przełamanie będzie wtorkowy mecz z Portugalią w Lidze Narodów.

 

 

 

 

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*