Minęło pięć lat od śmierci niezapomnianego George’a Michaela, mężczyzny o głosie anioła, ikony seksapilu lat 80. i 90., utalentowanego frontmana grupy Wham!, wielkiego idola. Nikt się nie spodziewał, że 25 grudnia 2016 okaże się dlań „last Christmas”.
Od gotowania do śpiewania. Urodził się w Londynie jako Geórgios Kyriákos Panajiótu, w rodzinie z greckimi korzeniami. Ojciec pragnął, by syn skupił się na pracy i nauce, przejął po nim jego rodzinny biznes. George, będąc nastolatkiem, spędzał większość czasu na pomaganiu tacie w różnych obowiązkach w restauracji. Później, w jednym z wywiadów, stwierdził, że prawdopodobnie dzięki takiemu doświadczeniu, zrozumiał, że nie chce tego robić. Mama artysty natomiast od początku wierzyła w niego i widziała w nim kogoś, kim on sam pragnął być – przyszłą gwiazdę muzyki.
O początkach działalności w Wham! W wieku 13 lat, poznał w szkole Andrew Ridgleya. George zainspirował się charyzmą i wyglądem kolegi. Przyjaciele stali się nierozłączni, opuszczali lekcje, chodzili razem na dyskoteki i pisali wspólnie piosenki. Po rzuceniu szkoły, postanowili zarobić na swoje marzenia, w związku z tym zaczęli chwytać się dodatkowych zajęć. W 1982 roku powstała grupa o nazwie Wham!, której nazwę wymyśliła wspólna znajoma. Po ośmiu miesiącach od występu w programie Top of The Pops, zespół zadebiutował albumem Fantastic, który często w prasie przekształcano w Whamtastic (znalazły się nań takie utwory jak Club Tropicana). W 1984 roku Wham! jest już sławny na całym świecie, a George Michael stał się światowym obiektem westchnień. Nowy album Make it Big z przebojami Wake Me Up Before You Go-Go oraz Careless Whisper to punkt kulminacyjnym ich wspólnej kariery. Duet rozstał się w 1987 roku, grając ostatni, wspólny koncert na stadionie Wembley.
Solowe odkrycie. George rozpoczyna pracę nad solowymi projektami. Był w świetle reflektorów i wykorzystał swój moment. Muzyk, w rozmowach z dziennikarzami, powtarzał, że zaletą piosenkarza i śpiewu jest to, że można wyrazić siebie głośniej od kogokolwiek innego. Ikona popu w 1987 roku wydaje album o nazwie Faith, na którym znalazły się takie utwory jak Father Figure i One More Try. Artysta od dłuższego czasu próbował stworzyć dzieło bazujące na soulowych rytmach. Z tego powodu rozpoczął m. in. współpracę z Arethą Franklin, z którą nagrał piosenkę I Knew You Were Waiting.
Po sukcesie płyty, która zgarnęła nagrody Grammy i AMA, w 1990 roku wystartował z kolejnym albumem Listen Without. Jest na nim m. in. utwór Freedom ’90, który miał symbolizować nowe oblicze wokalisty. W teledysku doń wystąpiły topowe supermodelki. Wokalista w późniejszych latach tworzył kolejne albumy, które, pomimo jego wielkich ambicji, nie sprzedawały się tak dobrze jak poprzednie. Nadal jednak twórczość Michaela nadal zdumiewa oddanych fanów. W 2019 roku został pośmiertnie wydany jego utwór This Is How (We Want To Get High).
Publiczne wyjawienie prawdy. Wiele ówczesnych mass mediów drążyło temat orientacji seksualnej G. Michaela. Gwiazda popu nie dzieliła się takimi informacjami. W jednym z wywiadów mówi, że ludzi nie powinno obchodzić jego życie prywatne, które nie ma wpływu na twórczość i muzykę. Piosenkarz znany był fanom jak przystojny macho występujący w teledyskach z pięknymi modelkami, nie przypuszczano, że skrywa tajemnicę. Z czasem oficjalnie przyznał się do zarzucanych plotek odnośnie preferencji seksualnych. W jednym z wywiadów dla CNN sprostował jednak, że gdy spotykał się z kobietami, pisał piosenki o nich.
Świąteczny prezent. Genezą powstania przeboju Last Christmas, była jego osobista wizja świąt w górach, którą podobno wyobraził sobie siedząc na kanapie. Teledysk został nakręcony w urokliwej miejscowości Saas-Fee w Szwajcarii, z udziałem wspólnych przyjaciół artystów. Piosenka była ówcześnie na drugim miejscu listy przebojów, zaraz po Band Aid Do They Know It’s Christmas Time. Ten niezapomniany utwór jest ich wielkim, wspólnym sukcesem. Dzieło zespołu Wham! doczekało się coverów wielu znanych wokalistów. Przerobiły go m. in. Cascada, Ashley Tisdale oraz Ariana Grande. Kto by pomyślał, że piosenka z 1984 roku, z którą twórcy nie pokładali wielkich nadziei, będzie co roku o tej samej porze najczęściej odtwarzanym utworem świątecznym w naszych domach.
Dodaj komentarz