Mogłoby się wydawać, że w 2020 roku już nic nas nie zaskoczy – począwszy od widma konfliktu zbrojnego na początku roku, poprzez pożary trawiące Australię, na pandemii COVID-19 kończąc.
Przed nami kolejne niepokoje tego feralnego roku. Oto synoptycy alarmują: nad Polską wisi groźba suszy stulecia. Bezśnieżna, rekordowo ciepła zima i minimalne opady wiosną mogą doprowadzić do fatalnych skutków. Kwiecień był bardzo suchym miesiącem. Według Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, na obszarze 27% Polski spadło poniżej 5 mm wody, a na pozostałym poniżej 10 mm. Susza dotknęła już osiem województw, są w kraju rejony, w których szacuje się, że plony bedą nawet o 30-40 procent mniejsze. Eksperci przewidują, że latem, szczególnie województwa centralnej Polski będą najbardziej narażone na deficyt wody.
Niedobory wody pitnej, wzrost cen żywności, znacznie zwiększone ryzyko pożarów, to tylko niektóre ze skutków, jakie może przynieść susza. Ostatnio występują w Polsce gwałtowne, ale niezwykle krótkie deszczowe nawałnice. Według ekspertów, niewiele one nam pomogą, ponieważ więcej wody wyparowuje, niż wsiąka w glebę i nawadnia uprawy, lasy czy plantacje. Powodem do obaw powinny być nie tylko rzadkie deszcze, ale, jak twierdzą naukowcy, również i to, że w Polsce zatrzymuje się zdecydowanie za mało wody (tylko około 6,5 procenta). Obecnie Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie buduje 26 dużych i kilkadziesiąt zbiorników retencyjnych, które – w perspektywie 6 do 8 lat – mają w tym pomóc.
I my, w naszych mieszkaniach, domach, możemy przyczynić się do oszczędzania wody. Wybór szybkiego prysznica zamiast kąpieli w wannie czy ponowne zużycie wody do na przykład spłukania toalety, mają szczególne znaczenie w tych trudnych, suchych miesiącach.
Fot. www.pixabay.com
Dodaj komentarz