Prowizoryczna utopia

Mamy XXI wiek. Ciągle, uparcie  to powtarzamy. Media  informują nas o wdrożeniu coraz to nowszej technologii. Dzieci, zanim zaczną wypowiadać się pełnymi zdaniami, są już informatykami.  Na każdym kroku możemy usłyszeć, że naukowcy opatentowali kolejne coś, co poprawi życie człowieka. Wydawało nam się, że mamy już wszystko. Osiągnęliśmy pozorny pokój na świecie, medycyna znacząco wydłużyła nam życie. Prowizoryczna utopia.

Tymczasem wystarczył jeden wirus, aby cały świat zatrzymał się i zastanowił do czego to wszystko zmierza. W Polsce COVID-19 przede wszystkim dogłębnie pokazał nam, w jakim głębokim kryzysie ekonomicznym, i nie tylko, jesteśmy. 10 maja powinny odbyć się najważniejsze od 15 lat wybory prezydenckie. Mimo że na samym początku pandemii rząd zawiesił zajęcia zarówno w szkołach, jak i na uczelniach, nałożył na społeczeństwo wiele obostrzeń, twierdził jednocześnie, że przeprowadzenie demokratycznych wyborów w tych warunkach jest jak najbardziej możliwe. Większość kandydatów, którzy zamierzają ubiegać się o wyżej wspomniany urząd, odniosła się do tego sceptycznie, zwracając uwagę, że gdyby wybory obyły się w takich warunkach, byłoby to naruszenie zasad demokracji. Natomiast, jak informuje  Gazeta Prawna.pl, Jarosław Kaczyński jeszcze w marcu twierdził, iż nie ma przesłanek, by wprowadzić stan klęski żywiołowej, a tylko w takiej sytuacji wybory mogłyby zostać odwołane. Mimo że były już wówczas wprowadzone obostrzenia, które w znaczącym stopniu ograniczały swobodne poruszanie się i zbieranie podpisów kontrkandydatom Andrzeja Dudy.

Nic więc dziwnego, że opozycja opowiedziała się za zbojkotowaniem wyborów. Największym jednak zaskoczeniem była postawa Jarosława Gowina. Gdy prezes Porozumienia w wystąpieniu publicznym stwierdził, iż nie ma możliwości, by wybory odbyły się w pierwotnie ustalonym terminie, na ul. Nowogrodzkiej wybuchła panika. Ten bunt, bo tak to można otwarcie nazwać, wystraszył prezesa PiS. W zaistniałej sytuacji i partia, i Jarosław Kaczyński znaleźli się w potrzasku. Niektóre media sugerowały nawet rozpad kolacji. Sytuacja bez precedensu. W związku z powyższym odbyło się spotkanie, za zamkniętymi drzwiami, Gowina z Kaczyńskim.

6 maja Zjednoczona Prawica wydała oświadczenie. Wynika z niego, że wybory zostaną przełożone, a marszałek Sejmu ogłosi nowy termin wyborów, gdy tylko będzie to możliwe. Do dzisiaj tego nie uczyniła, jedynie premier  Mateusz Morawiecki (23 maja w Polskim Radio we Wrocławiu) zapowiedział, że „wybory prezydenckie odbędą się najprawdopodobniej 28 czerwca”. Tymczasem nadal nie została opublikowana uchwała Państwowej Komisji Wyborczej dotycząca wyborów 10 maja 2020.

 

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*