QAnon, przeciwnicy szczepionek i zwolennicy teorii płaskiej Ziemi od lat szerzą potęgujące społeczne niepokoje fake newsy. Twitter wykonał właśnie kolejny krok w stronę eliminacji dezinformujących treści z serwisów społecznościowych.
„Birdwatch umożliwia ludziom identyfikować informacje w tweetach, które – ich zdaniem – wprowadzają w błąd lub są fałszywe, i zamieszczać wpisy, które dostarczają kontekstu informacyjnego. Wierzymy, że to rozwiązanie umożliwi szybką reakcję na rozprzestrzeniające się dezinformujące treści” – napisał na oficjalnym blogu Twittera Keith Coleman, wiceprezes ulubionej platformy społecznościowej polityków.
Birdwatch zapewni użytkownikom narzędzie do tworzenia przypisów do wpisów, które uznają za szkodliwe i propagujące nieprawdę. W fazie testowej dostęp do funkcji otrzyma ograniczona liczba użytkowników, a same komentarze widoczne będą wyłącznie w specjalnej zakładce poświęconej raczkującemu rozwiązaniu. Testy umożliwić mają stwierdzenie przydatności i skuteczności narzędzia.
We wpisie Colemana pojawia się informacja o przeprowadzonych rozmowach z osobami ze środowiska politycznego i przychylności, którą projekt zyskał. Rozmówcy pochwalali pozostawienie pola do weryfikacji treści użytkownikom. W sieci pojawiły się jednak głosy zaniepokojenia. Powstało pytanie: czy pozostawienie losowym osobom pola do orzekania prawdziwości wpisów innych losowych osób, jest z pewnością dobrym rozwiązaniem?
Pierwsze wzmianki o Birdwatch pojawiły się jeszcze w październiku 2020. Jego oficjalne testy zbiegły się w czasie z dyskusją na temat wolności słowa i cenzury w mediach społecznościowych. Jest ona pokłosiem zawieszenia konta byłego prezydenta USA, Donalda Trumpa, który w serii tweetów kwestionował legalność przeprowadzonych wyborów prezydenckich oraz namawiał do bojkotu ich wyników.
Fot. pixabay.com
Tagi: Twitter, media społecznościowe, fake news, Trump
I oto witaj nowy, wspaniały świecie! Ministerstwo Prawdy z siedzibą w budynku Twittera.